Idąc za tym pomysłem, autorzy starają się opisać charakter obu dystryktów. I tak, jeden to Polska liberalnej demokracji, pełna gejów, genderowskich idei, kolorowa i europejska; przyjmująca uchodźców i antywojenna. Druga to Polska tylko dla Polaków, oflagowana, religijna, ciągle w gotowości do walki. Istnieją nawet mapy z propozycjami konkretnego podziału. Wytyczają go sondaże poparcia partii politycznych w poszczególnych regionach.
To są oczywiście żarty, ale ciekawe, że wszystkie zawierają pomysł podziału Polski tylko na dwie części. A gdzie się ma podziać ktoś, kto nie czuje się dobrze w żadnym z tych ekstremów, albo ktoś, kto czuje się u siebie po trosze w każdym? Myślę, że takim ludziom, do których ja się zaliczam, należy się też kawałek ziemi. Trudno na razie określić geograficznie, jaka kraina by nam przypadła, ale może warto opisać, jaka ta trzecia ojczyzna miałaby być. Pozwolę sobie na osobisty drobny szkic, chaotyczny i niepełny. Powiedzmy – pierwszy szkic pierwszego zarysu.