Nakładanie karnych ceł, straszenie restrykcjami inwestycyjnymi, dociskanie sojuszników... Globalna opinia publiczna reaguje na działania administracji Trumpa z oburzeniem. Nie jest ono pozbawione podstaw, ale przecież Trump nie jest pierwszym amerykańskim prezydentem sięgającym po tego typu środki. Cła na stal podnosił już George Bush Jr., wojnę handlową przeciwko Japonii rozkręcał Ronald Reagan, a Richard Nixon poważył się na demontaż systemu walutowego. Nawet retoryka amerykańskich oficjeli bywała w przeszłości ostrzejsza niż ta, której używa Trump na Twitterze. – Moja filozofia jest taka, że wszyscy cudzoziemcy próbują nas wyr...ać, a naszą robotą jest wyr...ć ich pierwszych – stwierdził w 1971 r. John Connally, sekretarz skarbu w administracji Nixona.
Różnica jest jednak taka, że Trump na tle poprzedników zachowuje się niezwykle nieprzewidywalnie. Raz grozi Korei Płn. uderzeniem nuklearnym, innym razem chwali „wspaniałego" północnokoreańskiego przywódcę i wspólnie z nim uśmiecha się przed kamerami. Pisze o „doskonałych relacjach", jakie ma z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem, by wkrótce potem ogłosić serię karnych podwyżek ceł na produkty made in China. Nakłada sankcje na rosyjskich oligarchów i bombarduje rosyjskich najemników w Syrii, by potem zasiąść do stołu rokowań z Putinem. Tak, jak teraz gdy spotka się z rosyjskim przywódcą, kilka dni po wizycie na brukselskim szczycie NATO.
Nadaje też międzynarodowym sporom oprawę rodem z meczów wrestlingowych – łącznie z rytualną wymianą przechwałek i obelg. Za tym całym teatrem (odgrywanym w dużej mierze na potrzeby elektoratu) kryje się jednak realizacja ryzykownego planu mającego doprowadzić do przebudowy całego globalnego porządku.
Po śmierci Minotaura
Asertywność administracji Trumpa jest aż nazbyt widoczna. – Stany Zjednoczone są skłonne bronić swoich interesów, podwyższając cła i sięgając po bardziej radykalne narzędzia. Przez jakiś czas było to odbierane jako puste groźby z powodu np. zasad obowiązujących w WTO (Światowej Organizacji Handlu) – mówi „Plusowi Minusowi" Patrycja Pendrakowska, prezes Centrum Studiów Polska–Azja.
Spory handlowe z Chinami, Unią Europejską, Kanadą i Meksykiem, wyjście USA z paryskiego porozumienia klimatycznego i porozumienia nuklearnego z Iranem, doprowadzenie do fiaska ostatniego szczytu G7 – wszystko to jest traktowane przez liberalnych obserwatorów jako przykłady szaleństwa amerykańskiego prezydenta, który świętokradczo niszczy to, co globalne elity wypracowywały w ostatnich dekadach. A co jeśli w tym szaleństwie jest metoda?