Wspomniany już Ingo Haar twierdzi, że zarówno zawyżanie faktycznej liczby ofiar, jak i posługiwanie się nieadekwatną terminologią były w przeszłości działaniem zamierzonym, podyktowanym polityczną kalkulacją władz RFN. Zabiegi te stanowiły – jego zdaniem – centralną część obrony potencjalnych roszczeń reparacyjnych ze strony Polski oraz innych krajów wschodnio- i środkowoeuropejskich. By uniknąć cudzych roszczeń, trzeba było podkreślać własne straty i stwarzać wrażenie swoistej „symetrii ofiar”, twierdzi Haar.
Dopiero w trakcie rokowań w sprawie zjednoczenia Niemiec pod koniec lat 80. ubiegłego wieku rząd Helmuta Kohla odstąpił od tej strategii, czego wyrazem miało być pozytywne ustosunkowanie się do efektów pracy Niemiecko-Czeskiej Komisji Historyków, wbrew stanowisku Związku Wypędzonych, oraz opublikowanie wyników badań Archiwum Federalnego, które od 1974 r. leżały w sejfie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych RFN.
Co ciekawe, to niemieccy socjaldemokraci zdają się dzisiaj pozostawać wierni polityce zapoczątkowanej w 1989 r. przez ich politycznych przeciwników. Frakcja parlamentarna SPD skrytykowała w 2007 r. to, iż „w debacie publicznej często wskazuje się jeszcze na bilanse strat wypędzeń z lat 50.”, a Erika Steinbach „żongluje nienaukowymi liczbami”.
Natomiast obecny rząd federalny, a przynajmniej jego chadecka część, obstaje przy radykalnie wygórowanych liczbach ofiar i nieadekwatnej terminologii. Odpowiadając na wątpliwości posłanki SPD Angeliki Schwall-Düren, przedstawiciele kierowanego przez CDU Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przedstawili w maju tego roku jako oficjalne stanowisko rządu opinię, iż „liczba ponad 2 milionów ofiar wypędzenia” nie tylko odpowiada prawdzie, ale najprawdopodobniej jest o pół miliona zaniżona. Jednocześnie przedstawiciele MSW zaznaczyli, iż rząd federalny, używając terminu „ofiary wypędzenia”, ma na myśli nie tylko bezpośrednie ofiary „przestępstw związanych z wypędzeniem”, lecz także „wszystkie ofiary wypędzenia, które straciły życie w czasie lub bezpośrednio po ucieczce albo wypędzeniu”.
W Polsce dokonuje się od pewnego czasu dekonstrukcji narodowej mitologii i koryguje obiegowe liczby. Nie bez oporów zrewidowano liczbę ofiar stalinowskiego terroru, zwłaszcza wywózek na Syberię. Obecnie Instytut Pamięci Narodowej prowadzi badania nad rzeczywistą liczbą polskich ofiar całej drugiej wojny światowej. Podobne procesy dokonują się w Niemczech, czego dowodem choćby przywołane tu wyniki badań Overmansa i Haara. Zaprezentowali je oni między innymi na zorganizowanej w 2006 r. przez Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie i Touro College konferencji naukowej, która udowodniła, że Polacy i Niemcy potrafią konstruktywnie rozmawiać ze sobą o tych trudnych kwestiach.
Byłoby dobrze, gdyby rząd federalny i powołany przez niego do życia ośrodek Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie wyszły z kolein mitologii „wypędzeń” lansowanej przez niemieckie kręgi narodowo-konserwatywne i zaczęły operować realistycznymi, a nie mitycznymi liczbami ofiar. Czy tak się stanie? Będzie to test wiarygodności zarówno dla polityków deklarujących, iż ośrodek ma działać „w duchu pojednania”, jak i dla jego dyrekcji oraz rady naukowej.
[i]Autor jest pracownikiem naukowym Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie[/i]
[ramka][b] Zobacz też:[/b]
[i][link=http://www.rp.pl/artykul/61991,339724_Widoczny_przechyl.html" "target=_blank]Piotr Semka - Widoczny przechył[/link] [/i][/ramka]