„Tracker wypowiedział sakramentalną formułę, a jego słowa miały uwodzicielską moc, obiecując niebiańskie rozkosze, wabiąc smakiem owocu zakazanego, jak czekolada zmieszana z krwią.
– Zoey Montgomery! Królestwo Nocy cię wzywa, śmierć będzie twoimi narodzinami. Noc zwraca się ku tobie. Usłysz jej wołanie. W Domu Nocy odnajdziesz swoje przeznaczenie!”.
Smak krwi zmieszanej z czekoladą, śmierć, która jest narodzinami – nie tego spodziewamy się na pierwszej stronie powieści młodzieżowej. Autorki „Naznaczonej” Kristin i P. C. Cast dobrze wiedzą jednak, jak trafić do młodego czytelnika, w przeciwnym razie nie sprzedawałyby swoich książek w milionowych nakładach. Problemem są więc zapewne nasze staroświeckie przyzwyczajenia.
Hasło „literatura młodzieżowa” u większości z nas wywołuje skojarzenia z poczciwymi książkami Marka Twaina, Juliusza Verne’a, Lucy Maud Montgomery („Ania z Zielonego Wzgórza”), czy z naszą Małgorzatą Musierowicz. Lepiej zorientowani dodadzą do tego powieści fantasy z „Władcą pierścieni” Tolkiena i cyklem J. K. Rowling o Harry’m Potterze na czele. Młyny popkultury mielą jednak tak szybko, że choć mówimy o wielkich hitach, sprzedawanych niedawno w milionach egzemplarzy, ich popularność to już dziś odległa przeszłość.
[srodtytul]Na fali „Zmierzchu”[/srodtytul]
Gdzieś na dolnych półkach znajdziemy dzieła wymienionych wyżej klasyków, jednak na listach bestsellerów literatury młodzieżowej (co łatwo sprawdzić w dowolnym empiku) od miesięcy królują autorzy, których nazwiska nic nam nie powiedzą. Tak jak wspomniane Kristin i P. C. Cast, Alison Noel, L. J. Smith, Melissa de La Cruz, Becca Fiztpatrick czy Richelle Mead. Warto zwrócić uwagę na fakt, że młodzieżowymi hitami zostają najczęściej powieści pisane przez kobiety pochodzące z krajów anglosaskich. To nie przypadek. Wszystko zaczęło się pięć lat temu od Amerykanki Stephenie Meyer, autorki bestsellerowego cyklu „Zmierzch” i jej opowieści o miłości wampira Edwarda Cullena i nastoletniej Belli Swan.
A przy okazji – opowieści o prawdziwym rynkowym fenomenie. Nie tylko 30 milionów sprzedanych egzemplarzy (powoli zbliżamy się do 40), ale i film, który stał się jednym z największych hitów ostatnich lat. Zdążył zarobić już jakieś 350 milionów dolarów, a z Roberta Pattinsona uczynił obiekt westchnień nastolatek na całym świecie (20 listopada do kin wejdzie ekranizacja drugiej części cyklu Meyer).