Imaginarium narodowe pod datą 15 sierpnia najlepiej unaocznił Jerzy Kossak na obrazie „Cud nad Wisłą". Na dole szarża Polaków. Wśród nich – na wysokości sztandaru wojsk i niejako temu sztandarowi równoważny, z uniesionym krzyżem – ksiądz Skorupka. A nad tym wszystkim, otoczona samolotami, w samym ogniu walki, na chmurze, Matka Boska. Oczywiste, że wrogowie Polski są wrogami Matki Boskiej. Jej ciało jest symbolicznym ciałem Polski. Można nawet ułożyć równanie: Ojczyzna = wspólna Matka. Wspólna matka = Matka Boska. Ojczyzna = Matka Boska. Jeśli kto zamierzy się na symboliczne ciało Ojczyzny, rana będzie często dotyczyła również obrazu Matki Boskiej, zwłaszcza Częstochowskiej. Chociaż inne wizerunki również działają, jak pamiętamy z inwokacji w „Panu Tadeuszu".
Opowieść o obrazie Matki Boskiej Częstochowskiej jest pięknym przykładem na to, jak mocno rozmaite opowieści tkwią w naszej kulturze i jak w stare formy wtłaczamy nowe wydarzenia. Tak działa mocna tradycja kulturowa. Potrzebujemy opowieści o obiektach, które wyrażałyby w sobie tysiąc lat naszej historii. Okazało się, że Dąb Bartek ma niestety nieco mniej. Również opowieść o obrazie częstochowskim w swej popularnej formie została nieco rozbudowana. Warto jednak się przyjrzeć, jak w opowieści tej odcisnęła swe piętno historia i jak legenda niczym kompas wskazywała zawsze wroga polskości.
Święty Łukasz i Władysław Opolczyk
Żeby sam obraz miał magiczne właściwości, opowieść o nim powinna sięgać mitycznych początków chrześcijaństwa. I rzeczywiście, piękna legenda stworzona przez wieki funkcjonowania obrazu głosi, że malowidło było jakoby wykonane przez Łukasza Ewangelistę na cyprysowej płycie stolika, który służył samemu Zbawicielowi. Stolika – last but not least – wykonanego przez samego Józefa. Co w polskiej tradycji jest spójne, gdyż dla nas Józef był cieślą, co nawiasem mówiąc, w nieobfitującej w lasy Palestynie mogłoby go skazać na bezrobocie. Ostatnie cedry Libanu ginęły w tamtych czasach w paszczach kóz.
Rzecz się opowiada w ten sposób, iż Maria miała po śmierci syna mieszkać u swojego ojca Zebedeusza. Tam poznał ją święty Łukasz, napisał w tym czasie Ewangelię i wizerunek Najświętszej Panny utrwalił w obrazie. Byłoby to co prawda niezgodne z drugim przykazaniem dekalogu, ale legenda nie musi być logiczna. Głosi ona dalej, że z Jerozolimy do Konstantynopola przywiozła wizerunek matka cesarza Konstantyna, Helena. Stamtąd obraz miał trafić na Ruś, być może przy okazji jakiegoś mariażu księżniczki bizantyjskiej ze słowiańskim księciem. W tym momencie zaczyna się wojskowo-batalistyczna wersja legendy. Ruś jest powierzona w zarząd przez Ludwika Węgierskiego niejakiemu Władysławowi, księciu opolskiemu.
Władysław zapałał szczególną czcią do Maryi z Cudownego Wizerunku z chwilą, kiedy za Jej przyczyną odniósł zwycięstwo nad oblegającymi Bełz wojskami litewskimi i tatarskimi. W czasie tego oblężenia książę prosił Najświętszą Pannę o pomoc. Jedna ze strzał wypuszczona przez Tatarów zraniła szyję Maryi na wizerunku. Po tym wypadku mgła otoczyła oblegających, ogarnął ich strach, a książę, wykorzystując okazję, rzucił się z wojskiem na nieprzyjaciół i rozpędził ich – jak piszą w Internecie paulini.
Nawet jeśli byłoby to nieprawdą, jest to świetna historia. Tak więc w naszej legendzie pierwsi atakujący Polskę i zarazem raniący obraz to Tatarzy. Aliści Władysław postanawia zabrać cudowny obraz z Bełza do swoich śląskich włości. Podczas podróży w pewnym momencie zaprzęg z obrazem staje. Nie pomaga zwiększenie liczby koni, ani bat, ani prośby. Wówczas książę składa ślubowanie o wybudowaniu klasztoru i kościoła, by umieścić w nim obraz. Konie ruszają, klasztor będzie wkrótce erygowany.