Pielęgniarki boją się korzystać z klauzuli sumienia?
Formalnie powołują się na nią dość rzadko. Badania pilotażowe, które prowadziliśmy w 2009 roku w Lublinie, wykazały, że tylko 15 proc. badanych wyraziło sprzeciw sumienia w praktyce zawodowej, podczas gdy prawie jedna trzecia musiała wykonać świadczenie niezgodne z ich systemem wartości. Z innych danych wynika, że pielęgniarki rozwiązują ten problem w sposób nieformalny, np. rozmawiając z lekarzem, który zleca im zabieg, prosząc inną pielęgniarkę o zastępstwo lub przenosząc się na oddział niewykonujący takich procedur. Inna sprawa, że wielu pracowników służby zdrowia obawia się nieformalnych konsekwencji wyciąganych w przypadku odmowy...
Zależnie od światopoglądu szefa?
Dokładnie. Spójrzmy na sytuację szpitala Pro Familia w Rzeszowie. Od stycznia słyszymy o sprawie położnej Agaty Rejman, którą przymusowe – jak twierdzi – asystowanie w zabiegach przerywania ciąży tak obarczało psychicznie i godziło w jej sumienie, że postanowiła się bronić, nagłaśniając sprawę w mediach. Dyrekcja szpitala twierdzi, że nie słyszała od położnej o chęci powołania się na klauzulę sumienia, co dowodzi, że korzystanie z niej w praktyce nie jest wcale proste.
Ale jednak Komitet Bioetyki przy Prezydium PAN na podstawie orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu uznał, że klauzula jest przez lekarzy nadużywana...
Trybunał wytknął Polsce jedynie niespójność w realizacji przez państwo polskie pewnych zadań z zakresu dostępu do ochrony zdrowia prokreacyjnego. Mówiąc wprost, chodzi o kwestię dostępu do informacji o placówkach realizujących procedury, których odmówił lekarz. Z drugiej strony ten sam Trybunał funkcjonuje w ramach systemu Rady Europy, a ta w 2010 roku wydała rezolucję nr 1763. W pierwszym punkcie zapisano tam, że „żaden szpital, placówka czy osoba nie mogą być przedmiotem żadnej presji czy dyskryminacji ani ponosić żadnej odpowiedzialności, jeśli odmówią wykonania, asystowania czy proponowania aborcji, wywołania poronienia, dokonania eutanazji bądź jakiegokolwiek zabiegu, który mógłby spowodować śmierć embrionu lub płodu ludzkiego bez względu na przyczynę takiego działania".
Dojrzalszym płodom udaje się czasem przeżyć aborcję, czyli sztucznie wywołany poród. Zostawia się je wtedy ponoć, by same umarły. Czy lekarz na podstawie klauzuli sumienia może rozpocząć reanimację takiego „wcześniaka"?
To bardzo trudna sytuacja i w takich przypadkach bierze się pod uwagę wiele elementów. Przede wszystkim szanse przeżycia dziecka. Jednak jeśli wiadomo, że dziecko umiera, zawsze należy je otoczyć humanitarną opieką paliatywną.
A inne zabiegi? Co jeszcze, wyjąwszy aborcję i eutanazję, może godzić w sumienie lekarza?
Stosowanie uporczywej terapii lub zbyt szybkie jej zaniechanie. Także prowadzenie badań naukowych na ludzkich embrionach. W Stanach Zjednoczonych lekarzom zdarza się odmawiać udziału w procedurze kary śmierci. Pozostałe przypadki najczęściej dotyczą zabiegów z zakresu zdrowia prokreacyjnego, np. zapłodnienia in vitro. Tyle że w przypadku wspomaganej medycznie prokreacji to rzadkie sytuacje, bo aplikując do pracy w placówce wykonującej in vitro, wiemy, co będziemy robić.
Świadkowie Jehowy z pewnością odmówią udziału w zabiegu przetaczania krwi...
Znajomi lekarze uznają to za przypadek z podręczników historii medycyny. To niemal akademicka sytuacja, w praktyce zdarza się rzadko. Jeśli chodzi o pielęgniarki, zwykle informują one o swoim światopoglądzie osobę, która je zatrudnia, i kierowane są do pracy na oddziałach, gdzie nie przetacza się krwi lub taki zabieg wykonywany jest rzadko. A jeśli już zajdzie konieczność wykonania transfuzji, oddziałowa wyznacza zastępstwo. Jest to kwestia dobrej organizacji pracy i zrozumienia przełożonych. Przecież nie żyjemy na bezludnej wyspie...
Wolałabym, żeby nie doszło do sytuacji, w której miałabym się empirycznie przekonać, że jest inaczej. Czy przetaczanie krwi nie stanowi jednak procedury ratującej życie, której nie można odmówić ze względu na sprzeciw sumienia?
Nie zawsze jest to procedura ratująca życie, choć zawsze pozostaje elementem terapii. Jednak proszę się nie obawiać! Ograniczeniem korzystania z klauzuli sumienia jest sytuacja, w której zwłoka w realizacji danego zabiegu mogłaby „spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia pacjenta oraz w innych przypadkach niecierpiących zwłoki". To cytat z ustawy o zawodzie lekarza. Jakkolwiek „inne przypadki niecierpiące zwłoki" to dość nieprecyzyjne pojęcie...
Lekarz może odmówić też pacjentce skierowania na badanie prenatalne, „jeśli zachodzi obawa", że kobieta w ciąży pozbędzie się płodu, gdy dowie się o jego wadach. Przypomina to ubiegłowieczne teorie kryminalistyczne, w myśl których spiczaste uszy i rude włosy przesądzały o zbrodniczych skłonnościach...
Moim zdaniem lekarz nie może odmówić pacjentce wydania skierowania na wykonanie badań prenatalnych, jeśli zachodzi taka konieczność. Podobnie nie może zostawić jej bez informacji o stanie płodu, kiedy takie badanie jest już wykonane. W tym przypadku powoływanie się na klauzulę sumienia jest nieuzasadnione. Z etycznego punktu widzenia sama informacja jest neutralna aksjologicznie, a poinformowanie pacjentki o wyniku badania jest z pewnością wyrazem szacunku dla jej godności. Nie mamy wpływu na to, jak zostanie przez pacjentkę wykorzystana informacja, jakiej jej udzieliliśmy – być może stanie się podstawą podjęcia leczenia płodu w łonie albo pozwoli się przygotować na narodziny chorego dziecka.
Wytyczna Komitetu Bioetyki przy Prezydium PAN stanowi, że lekarz nie może jednak odmówić wypisania recepty na awaryjne środki antykoncepcyjne...
Uważam ten zapis za kontrowersyjny. Tzw. awaryjna antykoncepcja nie ma działania terapeutycznego. W związku z tym dlaczego lekarz nie miałby odmówić wypisania recepty na takie środki, jeśli jest to niezgodne z jego sumieniem, gdyż godzi w uznaną przez niego wartość ludzkiego życia? W tej kwestii moje stanowisko jest jednoznaczne. Problemem jest tutaj brak precyzji co do pojęcia „świadczenie zdrowotne".
Nie zdefiniowano tego?
Niejednoznacznie. Uznaje się, że pojęcie to obejmuje procedury mające na celu względy terapeutyczne. Wtedy odmowa takiego świadczenia ograniczona jest zagrożeniem zdrowia i życia pacjenta. Ale cała dyskusja związana jest raczej z procedurami wynikającymi z możliwości współczesnej medycyny i nie zawsze mającymi z terapią cokolwiek wspólnego. Proszę zrozumieć, spodziewamy się, że pracownik służby zdrowia będzie empatyczny, o wrażliwym sumieniu. A trudno jest to pogodzić z tendencją do ograniczania wolności tegoż sumienia. Jeśli je zagłuszę, przekreślając fundamentalne dla mnie dobra, będę działać jak bezrefleksyjny automat. Tylko czy takiej postawy oczekuje ode mnie społeczeństwo?
Beata Dobrowolska jest etykiem, adiunktem w Katedrze Rozwoju Pielęgniarstwa Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, członkiem Polskiego Towarzystwa Bioetycznego