Plus Minus: Minęły 24 lata od momentu, gdy Antoni Macierewicz opracował listę tajnych współpracowników w rządzie, Sejmie i w Kancelarii Prezydenta, na której znalazł się między innymi Lech Wałęsa. Teraz okazuje się, że lustratorzy z 1992 r. mieli rację, choć rząd Olszewskiego upadł z tego powodu, a pana ugrupowanie Unia Demokratyczna przyłożyło do tego rękę.
Byłem uczestnikiem tamtych wydarzeń i głosowań. Uważam, że historia przyznała nam rację. W 1992 r. Macierewicz, wówczas szef MSW, przedstawił Sejmowi listę ludzi, z ewidencji SB, bez określenia, kim byli. Dziś wiemy, że na tej liście byli tajni współpracownicy, kandydaci na agentów, tzw. kontakty operacyjne, tzw. osobowe źródła informacji itd. W czasach PRL bardzo wielu pracowników szczebla kierowniczego było okresowo sprawdzanych przez komitety partyjne i SB pod kątem np.: jak promuje ludzi, komu daje podwyżkę, stypendium itd. Szczególny rygor panował w tym zakresie na Górnym Śląsku i w Poznańskiem. Dziesiątki tysięcy, a może znacznie więcej ludzi znajdowało się pod taką kuratelą. Zrobienie masowej lustracji, jaką proponował Macierewicz, było więc mało realne i sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Natomiast mogło oczywiście stać się skutecznym instrumentem walki politycznej.