Ale cała sprawa rozpoczęła się pięć lat temu od wypadku, jakiemu uległ znany producent muzyczny Fabiano Antoniani, bardziej znany jako DJ Fabo. Mężczyzna został całkowicie sparaliżowany i stracił wzrok. Jakiś czas później Marco Cappato wywiózł go do szwajcarskiej kliniki, w której wykonywano wspomagane samobójstwo, a po „zabiegu" wrócił do kraju i samooskarżył się na posterunku policji. W efekcie rozpoczął się proces, którego ostatnim elementem był wspomniany wyrok, który uznawał pomoc w samobójstwie za legalną, jeśli osoba doświadcza „niemożliwego do zniesienia fizycznego i psychicznego cierpienia". Działacze eutanazyjni otrąbili sukces, media przekonują, że więcej jest wolności, ale smutna prawda jest taka, że w efekcie jesteśmy tylko nieco mniej ludzcy.