Rz: Czy Polacy potrzebują w ogóle organizacji pozarządowych?
Piotr Trudnowski, Klub Jagielloński: Zacząłbym od ważnej uwagi porządkowej. Mówiąc o organizacjach pozarządowych, musimy mieć świadomość, że fundacja i stowarzyszenie to nic więcej niż forma prawna takiej organizacji, której podstawowym celem nie jest zarobek. Tylko tyle. Same w sobie nie są ani złe, ani dobre, tak jak same z siebie dobre ani złe nie są spółki akcyjne. Nożem można pokroić chleb i zabić człowieka, fundację można powołać w celach szczytnych albo parszywych. Rozumiem jednak, że mamy rozmawiać o tych organizacjach, które starają się realnie oddziaływać na sferę publiczną, zmieniając w skali mikro albo makro rzeczywistość, są formą obywatelskiej samoorganizacji.
Od zmieniania rzeczywistości są przecież politycy.
Moim zdaniem najważniejsza rola, jaką pełni tzw. trzeci sektor to, mówiąc metaforycznie, hakowanie systemu politycznego. Przez lata daliśmy sobie wmówić, że polityka jest wojną jednych z drugimi, sporami personalnymi, bitwą o krzesła i wpływy. Zapomnieliśmy jednak o jej klasycznej definicji, która mówi o roztropnej trosce o dobro wspólne. Właśnie z taką polityką utożsamiają się działacze organizacji obywatelskich – zarówno tych lewicowych, jak i prawicowych, tych ogólnopolskich, które kontrolują władzę i proponują reformy, jak i tych na poziomie lokalnym, gdzie stowarzyszenia miejskie walczą o ścieżki rowerowe. Jeżeli pomagają chorym dzieciom, choć niechętnie mówię o organizacjach charytatywnych, bo to osobna historia, to one także hakują nieudolny system, wchodząc w rolę państwa tam, gdzie ono niedomaga. Jeżeli prowadzą szkołę czy przedszkole, to dlatego, że czegoś w państwowym systemie edukacji brakuje.
W międzywojniu tę rolę w większym stopniu odgrywać mogły bardziej masowe partie polityczne, które były bliżej obywateli. Wokół nich organizowały się związki zawodowe, inicjatywy lokalne, powstawała prasa, a nawet kluby sportowe. Dziś partie mają charakter kadrowy, gdzie wszystko podporządkowane jest kalkulacji wyborczej, a założenie wspólnego działania w imię grupowego interesu jest bardzo trudne do realizacji.