Jeśli ktoś sądzi, że testamentem można w Polsce decydować, które składniki spadku mają przypaść poszczególnym spadkobiercom, jest w błędzie.
Ma się to zmienić po 23 października, gdy zacznie obowiązywać zapis windykacyjny.
Opisana sprawa o stwierdzenie nabycia spadku trwała 12 lat. Daria B., jedna z dwóch obdarowanych córek, prosiła Sąd Najwyższy (sygnatura akt II CSK 685/10), by ją zakończył. Zakończył ją, choć nie po jej myśli.
Inaczej dom, inaczej reszta
Matka sporządziła trzy testamenty: w 1986 r., w którym podzieliła spadek po połowie, a na majątek jej składały się dom w Poznaniu i drugi w jednym z miasteczek, poza tym ruchomości. Wkrótce podarowała 1/3 poznańskiego domu córce Darii, a następnie napisała nowy testament, i ten sądy wzięły za podstawę stwierdzenia nabycia spadku. Pozostałą część domu rozdzieliła następująco: 1/4 Darii, a 3/4 drugiej córce Oldze. Resztę spadku po połowie. Była jeszcze próba wykazania, że sporządziła testament ustny, ale sąd go nie uznał, bo zeznania świadków nie wskazywały na obawę rychłej śmierci.
Sądy rejonowy i okręgowy zastosowały w sprawie art. 961 kodeksu cywilnego, który mówi, że jeżeli spadkodawca przeznaczył oznaczonej osobie w testamencie poszczególne przedmioty, które wyczerpują prawie cały spadek, to w razie wątpliwości osobę tę poczytuje się nie za zapisobiercę tych składników, lecz za spadkobiercę całego spadku, a w przypadku kilku osób za spadkobierców w częściach ułamkowych.