Inaczej mówiąc, nie musi czekać na wyrok rozwodowy. To uchwała Sądu Najwyższego z 12 czerwca 2008 r.(sygn. III CZP 41/02).
Zgodnie z art. 58 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, eksmisja może być orzeczona tylko w wyroku rozwodowym. Jednak nieznośnego małżonka można próbować eksmitować także na podstawie art. 13 ust. 2 ustawy o ochronie lokatorów, i to niezależnie od tego, czy małżonkowie mają sprawę rozwodową czy nie. Kontrowersja, którą Sąd Najwyższy rozstrzygał, dotyczyła tego, czy z tych dwóch dróg prowadzących do eksmisji można korzystać jednocześnie.
Rzecz w tym, że się one nieco różnią: art. 58 k.r.o. pozwala nakazać eksmisję jedynie w „wypadkach wyjątkowych”, ale z każdego mieszkania – bez względu na tytuł prawny. Małżonkowie mogą być więc jego współwłaścicielami albo tylko lokatorami. Droga, którą wytycza ustawa o ochronie lokatorów, jest węższa: nie pozwala mianowicie domagać się eksmisji małżonka – współwłaściciela mieszkania. Koncentruje się jednak tylko na tej jednej kwestii (eksmisji), może być więc znacznie szybsza od sprawy rozwodowej.
Z tej drogi skorzystała Beata L., którą zazdrosny mąż obrażał, szykanował i której nie pozwolił mieszkać we wspólnym spółdzielczym lokalu. Tego samego dnia złożyła i pozew o rozwód, i drugi o eksmisję – na podstawie art. 13 ust. 2 ustawy o ochronie lokatorów.
Sąd I instancji nakazał eksmisję męża (mieszkali w tym mieszkaniu 14 lat), więcej: nie przyznał mu (z powodu dość znacznych zarobków) prawa do lokalu socjalnego. Ustalił, że bezpodstawnie ją szykanował: wystawił meble, zamknął sypialnię, praktycznie zmusił do opuszczenia mieszkania. Zresztą nie tylko żonę, ale i córkę i zięcia. Powodem konfliktu była zazdrość męża o relacje żony z jej podwładnym z pracy (wyjścia po 18.00, telefony, wspólne weekendy służbowe). Sąd jednak nie dopatrzył się w nich niczego nagannego.