Adwokaci i radcy prawni twierdzą, że nie muszą zasłaniać nosa i ust w sądach, bo rozporządzenie wydane przez Radę Ministrów ich nie dotyczy. Obowiązek noszenia maseczek lub przyłbic mają tylko osoby, które zajmują się bezpośrednią obsługą interesantów, np. panie w biurach podawczych lub ochroniarze. A adwokaci przecież ludzi nie obsługują. Zresztą rozporządzenie zostało wydane bez podstawy prawnej. Bo ustawa o zapobieganiu i zwalczaniu chorób zakaźnych u ludzi daje uprawnienie do wydania rozporządzenia nakazującego stosować środki profilaktyczne i zabiegi mające przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się wirusa, ale u osób chorych i podejrzanych o zachorowanie. Nie można więc wprowadzać domniemania, że każdy jest chory, i zmuszać wszystkich do noszenia maseczek!
Czytaj także:
W sądach każą zakładać maski, choć brak podstawy prawnej
Prawników oburzają też zarządzenia wydawane przez prezesów poszczególnych sądów, które każą każdemu przed wejściem do sądu mierzyć temperaturę, dezynfekować ręce itp.
W poszukiwaniu podstawy prawnej do nakładania maseczek prawnicy zdają się jednak zapominać o zdrowym rozsądku. Ten przyda się każdemu: i kasjerce w sklepie, i nam, robiącym zakupy, i kierowcy w autobusie, i lekarzom w szpitalach. Można jeszcze długo wymieniać. Mamy niecodzienną sytuację. Owszem, wszyscy są nią już nieco zmęczeni. Owszem, noszenie maseczek może być kłopotliwe. Ale czy do odpowiedzialnych zachowań musimy mieć zawsze podstawę prawną? Wirus do zakażenia jej nie potrzebuje. I nie wybiera między obsługującymi petentów a wykonującymi inne czynności. Jeśli nie dbamy o własne zdrowie, pomyślmy o innych i własnych rodzinach. Gdy zachorują, nie pomoże najlepsza podstawa prawna. Będą potrzebowali lekarza. Oby tylko w maseczce...