Wyrok w sprawie byłej posłanki Beaty Sawickiej budzi emocje. Sędziom stawia się zarzut, że orzeczenie jest niesprawiedliwe, bo oskarżeni „wzięli łapówkę, a nie poniosą kary”. Taka ocena wynika również z artykułu Marka Domagalskiego „Republika sędziów” („Rz”, 7 maja 2013).
Już na podstawie samego tytułu wnioskować można, iż zdaniem publicysty sędziowie przekroczyli uprawnienia, ponieważ uniewinniając podsądnych, bardziej „moralizowali” lub też „politykowali”, niźli orzekali na podstawie zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego. Z taką konkluzją nie można się zgodzić.
„Dajcie mi człowieka...”
„Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie” – taka była dewiza radzieckich prokuratorów. Wyrok wydany przez Sąd Apelacyjny w Warszawie – w mojej ocenie – stanowi wyraz troski sędziów o obywateli (w tym oskarżonych w sprawie), którzy nie mogą być prowokowani, kuszeni przez organy ścigania do popełniania czynów zabronionych.
Czynność operacyjna w postaci prowokacji może zostać podjęta tylko wobec osoby, co do której zachodzi uzasadnione podejrzenie, że popełniła przestępstwo. Organy państwa nie mogą czyhać na obywateli, bez powodu stosować prowokacje, które w efekcie doprowadzą do popełnienia czynów zabronionych.
Rolą sędziów jest orzekanie na podstawie przepisów, ale również własnego sumienia