Nareszcie fiskus pozwala bezboleśnie organizować firmowe spotkania. Odpuścił pracodawcom sztuczne przypisywanie ich uczestnikom przychodu. Wszystko dzięki zdroworozsądkowemu podejściu Trybunału Konstytucyjnego. W wyroku z 8 lipca 2014 r. (K 7/13) TK uznał, że o osiągnięciu przez pracownika przychodu można mówić pod warunkiem, że uzyskał korzyść o zindywidualizowanym i wymiernym charakterze. Natomiast sam fakt, że zatrudniony pojawi się na spotkaniu, nie oznacza jeszcze, że czerpie z tego korzyści. Chyba że towarzyskie, a te trudno wycenić.

Choć są już pierwsze korzystne dla pracodawców interpretacje izb skarbowych dotyczące imprez integracyjnych, warto zachować ostrożność i postarać się o własną. Tym bardziej, że będzie ona miała znaczenie również do celów rozliczenia z ZUS. Jeśli bowiem fiskus uznaje coś za przychód, to jest to również przychód w rozumieniu przepisów składkowych. Pozostaje wtedy tylko szukać podstawy do jego zwolnienia z opłat na ZUS w rozporządzeniu z 18 grudnia 1998 r. Potwierdzenie, że udział w spotkaniu w ogóle nie generuje przychodu wystarczy więc, żeby nie dzielić kosztów świątecznego spotkania na uczestników ani do celów składkowych, ani podatkowych.

Gdy jednak pracodawca ma gest i chce obdarować załogę gotówką czy prezentami, to zawsze stanowią one przychód. Można jednak wybrać taką formę, wartość i źródło ich finansowania, aby uniknąć fiskalnych obciążeń lub przynajmniej je zminimalizować. O szczegółach piszemy w artykule "Wielkanocny zając nie za darmo" w dzisiejszym dodatku „Praca i ZUS". Zachęcam do lektury.

Joanna Kalinowska