Sejmowa komisja sprawiedliwości negatywnie zaopiniowała budżety Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa oraz Instytutu Pamięci Narodowej. Może to oznaczać cięcia w finansach tych instytucji na 2025 rok.

O takich planach mówiło się od wielu miesięcy. Rekomendacja komisji to polityczne zielone światło dla tego rodzaju działań, a uzasadnieniem jest brak niezależności tych instytucji, co stoi w sprzeczności ze standardami konstytucyjnymi. Koalicja 15 października chce w ten sposób zrekompensować niepowodzenia legislacyjne przy ich reformowaniu, gdyż przez opór prezydenta nie udało się przeprowadzić zmian m.in. w KRS i TK.

Czytaj więcej

Mniej funduszy dla niepraworządnych

Nie wiadomo, jaka będzie skala cięć budżetowych i jak rzeczywiście wpłynie ona na działalność tych instytucji. Na pewno jest to sygnał dla twardego elektoratu obozu władzy, że mimo blokady prezydenta Andrzeja Dudy nie ma tolerancji dla działania tych instytucji w obecnym kształcie. O ile nawet poważnych cięć nie powinna odczuć KRS, której odpadła główna aktywność, czyli udział w sędziowskich procedurach nominacyjnych, od dłuższego czasu zablokowanych przez ministra Adama Bodnara, to inaczej może być w przypadku SN i TK. Na cięciach raczej nie stracą urzędujący tam sędziowie, ale przede wszystkim personel pomocniczy i administracyjny. Na korytarzach Trybunału Konstytucyjnego mówi się, że może to być okazja do pozbycia się urzędników, którzy są w tej instytucji nieprzerwanie od czasów prof. Andrzeja Rzeplińskiego. Chociaż faktem jest też, że w epoce Julii Przyłębskiej nastąpił rozrost kadrowy tej instytucji.

Rykoszetem mogą dostać też sędziowie TK w stanie spoczynku, którzy dziś wspierają działania praworządnościowe, gdyż może pojawić się rewanżystyczna pokusa wewnątrz Trybunału, aby szukać oszczędności w wypłacie ich „emerytur”. Eksperci jednak zwracają uwagę, że cięcia w „niepraworządnych” instytucjach mają charakter symboliczny i z punktu widzenia oszczędności budżetowych będą praktycznie niezauważalne. Wiąże się to jednak z pewnym ryzykiem dla całych finansów publicznych. Gdyby pieniądze zostały obcięte w stopniu uniemożliwiającym wykonywanie przez te instytucje ustawowych zadań, mogłoby to być pretekstem dla prezydenta do skierowania ustawy budżetowej do TK. To z kolei oznaczałoby jeszcze większe perturbacje. Obecne napięcia między rządem a Pałacem Prezydenckim wskazują, że nie jest to wcale wykluczone.