To spory dorobek i mapa tego, co działo się w parlamencie w ostatnich czterech latach. Charakterystyczna, zresztą nie tylko dla tego okresu, jest nadprodukcja prawa. Posłowie, a przede wszystkim rząd, zasypują marszałka Sejmu setkami projektów, nie oglądając się na to, czy w ogóle jest wola polityczna na ich uchwalenie. A było to łatwiejsze, gdyż większość ma jedno ugrupowanie.
Wiele rozwiązań, które przepadną w Sejmie, było na bardzo zaawansowanym etapie prac legislacyjnych, a podatnicy zapłacili już dużo pieniędzy za kolejne posiedzenia komisji, prace ekspertów, konsultacje i opinie. Zdarzało się, że tworząc nowe regulacje, korzystano z usług renomowanych kancelarii prawniczych, pobierających za swoją pomoc sowite wynagrodzenia. W ten sposób wyprodukowano przez tysiące godzin tysiące ton papieru opinii i analiz, które okazały się nikomu niepotrzebne.