W razie powzięcia przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych wątpliwości, czy istnieje (lub nie istnieje) stosunek prawny lub prawo, z którym związane są skutki na gruncie ubezpieczeń społecznych (np. kwestia istnienia umowy o pracę), ZUS będzie musiał wystąpić do sądu o tego ustalenie i będzie miał obowiązek udowodnienia swoich twierdzeń. A do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy przez sąd postępowanie zostanie zawieszone.
ZUS pewnie nie będzie miał wątpliwości i cały pic z „ułatwieniami” na nic. Więcej, „wątpliwości” mają dotyczyć „istnienia” stosunku prawnego. A wątpliwości to się jednak częściej pojawiają co do „treści” takiego stosunku – np. wysokości wynagrodzenia stanowiącego podstawę obliczania składek. Tu to nawet sam ZUS wątpliwości czasem miewa, ale do sądu wystąpić nie będzie mógł, nawet jakby chciał.
Ale gwoli sprawiedliwości przypomnę, że podobnie było osiem lat temu. Gdy szły wybory, prezydent Komorowski chciał ułatwień dla podatników. I zaproponował wprowadzenie takiej zmiany do ordynacji podatkowej, żeby „wątpliwości” rozstrzygać na „korzyść podatników”. Ba! Nawet referendum zorganizował w tej sprawie. Oczywiście organy podatkowe nie mają wątpliwości nigdy. Ba! Nawet sądy administracyjne ich nie miewają. To oczywiste – orzekają w nich przecież najwybitniejsi specjaliści, to trudno, by mieli wątpliwości, których sami nie potrafią rozstrzygnąć.
Czytaj więcej:
Ba! Onegdaj NSA stwierdził, że „skarżąca sformułowała całkowicie niezrozumiały zarzut naruszenia przez organy podatkowe zasady in dubio pro tributario. Autor skargi kasacyjnej, nazywając tę zasadę podstawową zasadą prawa podatkowego, w ogóle nie wskazuje na podstawy normatywne, z których zasadę taką wywodzi”. Nie wiem, czy autor rzeczywiście nie wskazał sędziom art. 2 i 217 konstytucji, ale nawet jak tego nie zrobił, to sami powinni wpaść na ten trop.