Nie ma wątpliwości, że osoby uzyskujące podobny dochód powinny być obciążone podobnej wysokości podatkami. Nie istnieją podstawy dla wprowadzania innej stawki podatku, np. dla lekarzy czy informatyków, niż osób wykonujących inne zawody. Bez względu na źródło przychodów podatek powinien być podobny, jeśli nie identyczny. Polski podatek dochodowy jeszcze przed zmianami jawił się jako skrajnie niesprawiedliwy.
Zmniejszyć klin
Podstawowym założenia Polskiego Ładu było zmniejszenie tzw. klina podatkowego. Dochody z pracy są bowiem wyżej opodatkowanie (oskładkowane) niż dochody z innych źródeł, zwłaszcza działalności gospodarczej osoby fizycznej. Różnice te miały się zmniejszyć poprzez zwiększenie obciążeń daninami publicznoprawnymi innych dochodów niż z pracy. Jednak w pierwszej kolejności zaproponowano zniesienie odliczania składki zdrowotnej od podatku dochodowego, a tym samym wzrost obciążeń dla dochodów z pracy (działalności wykonywanej osobiście) o 7,75 proc. (tyle można było odliczać). Skutkowałoby to radykalnym wzrostem obciążenia dla dochodów z pracy powyżej wynagrodzenia brutto około 5000 zł/mies. Z tych powodów pojawiła się skomplikowana ulga dla klasy średniej, dzięki której dochody z pracy do około 11 tys. zł. miesięcznie miały nie być obciążone wyższymi daninami. Jednak dla wyższych dochodów z pracy, ale przede wszystkim dla dochodów z innych źródeł, następował skokowy wzrost obciążeń. Dlatego dramatyczna próba naprawiania własnych błędów, czyli obniżka podwyżki podatków, poprzez obniżenie stawki z 17 proc. na 12 proc., wraz ze zniesieniem ulgi dla klasy średniej.
W trakcie prac obniżono składkę dla przedsiębiorców do 4,99 proc., a dla osób prowadzących działalność, które rozliczają się według skali podatkowej, wprowadzono ulgę dla klasy średniej. Dodatkowo obniżono stawki ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych dla trzech grup zawodowych: informatyków (12 proc.), inżynierów oraz przedstawicieli zawodów medycznych (14 proc.), wraz z wprowadzeniem zryczałtowanych stawek składki zdrowotnej.
Nastąpił zatem skokowy wzrost obciążenia dochodów z pracy (działalności wykonywanej osobiście), a najbardziej optymalną formą „samozatrudnienia” stała się działalność gospodarcza opodatkowana ryczałtem. Przykładowo informatyk uzyskujący dochody z pracy na etacie może zapłacić nawet 45 proc. podatku i składki zdrowotnej (plus ZUS uzależniony od dochodu), a inny informatyk wykonujący te same czynności w ramach kontraktu b2b zapłaci około 12,3 proc. podatku ryczałtowego (plus zryczałtowany ZUS). To wybór formy działalności (zatrudnienie) będzie wpływał na wysokość podatku, a nie wysokość dochodu. Porównywalny dochód może być obciążany daninami nawet do 400 proc. wyższymi!
Oznacza to także całkowitą przypadkowość w ostatecznym obciążeniu podatkowym. W zależności od decyzji podjętej na początku roku i dokonanym wyborze formy opodatkowania osoba fizyczna może zapłacić za swój błąd w tej decyzji. Ta „kara” może sięgać nawet i kilkuset procent. Polski Ład zdecydowanie pogłębił niesprawiedliwość systemu opodatkowania dochodu. Dodatkowo wskazany cel zmniejszenia „klina podatkowego” uderzy w firmy prowadzące rzeczywistą działalność gospodarczą, zwłaszcza w większym rozmiarze.
Marek Isański: Spirala podatkowego bałaganu prawnego
Powiększający się od lat podatkowy bałagan prawny jest niezwykle szkodliwy i świadczy wręcz o fasadowości instytucji państwa. Walczy z tym każda kolejna władza, z efektami – zazwyczaj - odwrotnymi od zamierzonych. Odpowiedzialnych za ten stan rzeczy jest wielu. Zadziwiające, że ciągle nie wymienia się wśród nich NSA, a jego rola wydaje się kluczowa.