Świąteczny nastrój nieco stłumił emocje związane z doniesieniami o używaniu przez władze nowoczesnych technologii inwigilacyjnych. W ferworze przygotowań do Wigilii umknęło nam, że orwellowska wizja świata pozostającego pod absolutną kontrolą władzy realizuje się obok. Okazało się, że nabyte za publiczne środki prawa licencyjne do ultraskutecznego oprogramowania szpiegowskiego Pegasus były wykorzystywane dla realizacji pozostających poza granicami prawa celów.
To, że żyjemy w państwie podsłuchów, wiemy od dawna. Świadomość, że skala inwigilacji jest totalna, zaś jej cele stricte polityczne, pojawiła się przed świętami Bożego Narodzenia. Żartobliwa formuła wypowiadana przez prawników, że trzeba zachować wstrzemięźliwość w prywatnych rozmowach, bowiem wszelka forma komunikacji pozostaje pod kontrolą władzy, stała się, co najmniej w odniesieniu do części środowiska, rzeczywistością.