Od sierpnia zacznie obowiązywać obostrzenie prawa antyterrorystycznego. Nielegalny będzie udział i kontakt z organizacją terrorystyczną. Kiedy w listopadzie 2015 r. rząd w Sztokholmie zdecydował podwyższyć stan zagrożenia terrorystycznego do czwartego poziomu na pięciostopniowej skali, tłumaczył to tym, że Szwecja okazała naiwność. Może to było trudne dla nas do zaakceptowania, że w naszym otwartym społeczeństwie są ludzie, szwedzcy obywatele, którzy sympatyzują z mordercami w ISIS – mówił wówczas socjaldemokratyczny premier Stefan Löfven. W podobne struny uderzali inni politycy: Byliśmy naiwni co do religijnego ekstremizmu. Istniał bowiem niepokój, że krytyka postrzegana będzie jako przejaw rasizmu – przyznawała ówczesna przewodnicząca zarządu gminy w Göteborgu. Teraz o naiwności już się nie wspomina, gdy ze Szwecji od 2012 r. wyjechało 300 osób, by przyłączyć się do ISIS w Syrii i Iraku. Według danych Policji Bezpieczeństwa, powróciła połowa, z czego 19 do Sztokholmu.
Czytaj także: Podejrzani o terror czekają na wyrok
Na podstawie prawa antyterro-rystycznego w sądach przedstawiono jedynie 14 razy akt oskarżenia za przygotowanie przestępstwa terroryzmu i jego popełnienie. Tylko pięć przypadków z 14 doczekało się orzeczeń skazujących za popełnienie terrorystycznej zbrodni. Na przykład w 2015 r. zapadł wyrok dożywocia wobec dwóch mieszkańców Göteborga za udział w morderstwie w Syrii.
Nikogo do tej pory nie skazano też za wybranie się w tzw. podróż terrorystyczną. Powodem jest to, że większość obrońców kalifatu opuściło Szwecję, zanim prawo weszło w życie w 2016 r.
Szwecja znajduje się wśród krajów europejskich na czwartym miejscu pod względem liczby ochotników, którzy chcieliby radykalny islam przełożyć na zbrojny dżihadyzm w praktyce. Większość z nich wyruszyła do walki o kalifat z Göteborga, Örebro i stolicy. Oczekuje się, że teraz, po militarnej klęsce terrorystów, (z wyjątkiem kilku setek ukrywających się w tunelach wschodniej Syrii) do Szwecji powróci 100 dżihadystów.