Aktualizacja: 23.06.2019 14:40 Publikacja: 23.06.2019 02:00
Foto: Adobe Stock
Debata, jaka rozgorzała nad projektem dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym, ostatecznie przekonała o skrajnym upolitycznieniu prawa autorskiego. Nawet jeśli uznać głoszony przez jednych zarzut „cenzury", jaka miałaby zaistnieć po jej wejściu w życie, za publicystyczną hiperbolę, to ma on tyle sensu, co wieszczenie przez drugą stronę barykady rychłego upadku amerykańskich gigantów opierających swoje funkcjonowanie o twórczość internautów. Dyrektywa odważnie mierzy się z nowymi procesami zachodzącymi w sferze komercjalizacji twórczości, tyle że robi to mało umiejętnie. Jednoznaczne oceny i tak są jednak przedwczesne, ponieważ – przynajmniej w odniesieniu do operatorów platform internetowych – dyrektywa ledwie szkicuje ogólne, rozległe ramy, które następnie będą musiały zostać wypełnione we wszystkich krajach unijnych w miarę jednolitą treścią.
Może i PKW nie do końca spełnia swe ustawowe zadania, ale za to należy docenić wkład jej przewodniczącego w rozwój prawa w zakresie podejmowania decyzji przez organy kolegialne. Bo po co się ograniczać do wydania jednego stanowiska, z którego i tak ktoś będzie niezadowolony? Jak będzie ich kilka, każdy wybierze to, które mu pasuje.
Dlatego nie warto liczyć na to, że „na pewno nic się nie stanie” albo „jakoś tam będzie”
Jeśli chcemy niezależnej prokuratury, to nie możemy się jednocześnie domagać ręcznego sterowania nią, nawet w słusznej sprawie. Zwłaszcza że każda władza inaczej ową słuszność definiuje.
Minister Adam Bodnar się miota. Przedstawił dwa projekty, w tym jeden zakładający przywrócenie praworządności dopiero w 2030 r. Kolejne 5 lat oswajania bezprawia to kapitulacja ministra sprawiedliwości - pisze prof. Michał Romanowski, adwokat wielu sędziów nękanych dyscyplinarkami przez ostatnie osiem lat.
Autor projektu, sam przecież będący sędzią, przywodzi na myśl niesławnego Efialtesa – Greka, który pomógł Persom pokonać jego rodaków broniących się w wąwozie Termopile. I wcale nie chodzi o to, by gloryfikować „neosędziów” lub demonizować tych, którzy chcą zmian.
Wchodzimy w kolejną fazę sporu o praworządność. Początek prezydenckiej kampanii wyborczej nie wróży najlepiej, bo zamiast merytorycznej debaty nad wypracowanymi propozycjami, raczej możemy się spodziewać politycznej młócki i festiwalu demagogii.
Przepisy nie nakazują oznaczania, że treści, które publikujemy, zostały stworzone lub współtworzone przez AI. Nie mamy więc pewności, czy ich autorem jest człowiek czy sztuczna inteligencja.
Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił wniosek Telewizji Polskiej o zakazanie Telewizji Republika emisji programu "#Jedziemy. Michał Rachoń".
Według wspólnego oświadczenia stron, które zakończyły właśnie mediację, porozumienie między ZAiKSem a Radiem 357 to "ważny krok w kierunku budowania sprawiedliwego środowiska kreatywnego w Polsce".
Zainicjowane w minionym roku zmiany w prawie własności intelektualnej mają istotny wpływ na funkcjonowanie twórców, przedsiębiorców oraz użytkowników technologii cyfrowych. W 2025 roku reforma prawa własności intelektualnej będzie kontynuowana.
Regulacja dotycząca odszkodowania w wysokości dwukrotności stosownego wynagrodzenia nie rozróżnia odpowiedzialności za naruszenie zawinione i niezawinione. Nie daje też możliwości zmiany wysokości roszczenia ze względu na okoliczności naruszenia.
Podczas tzw. live streamów z miejsc publicznych należy pamiętać, że pokazywanie cudzego wizerunku jest regulowane zarówno w RODO, jak i prawie autorskim. Trzeba spełnić określone warunki, aby przetwarzanie wizerunku było legalne.
W ubiegłym roku rząd i Sejm wydały znacznie mniej aktów prawnych, niż w poprzednich latach.
Absurd konfiskaty pojazdu za przewinienia drogowe, dobre regulacje o prawie autorskim i kontrowersyjne przepisy o sygnalistach. Oto prawne perły i buble roku 2024.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas