Wraz z końcem 2020 r. Komisja Europejska ogłosiła zakończenie negocjacji z Chinami w sprawie Paktu Inwestycyjnego (CAI). Krajem sterującym przebiegiem rozmów były Niemcy, które chciały zatwierdzić pakt przed wygaśnięciem swojego przewodnictwa w UE. Dominująca rola tego państwa w Unii umożliwia zajęcie pozycji „środkowego obrotowego" w relacjach pomiędzy Chinami i USA – i tym samym przyspieszenie procesu wychodzenia spod amerykańskiej kurateli.
Pakt inwestycyjny musi zostać zatwierdzony przez wszystkie kraje UE. Zastrzeżenia do niego zgłosiły Polska, Włochy oraz Królestwo Niderlandów. Proces całkowitej ratyfikacji i przyjęcia tej umowy przez KE planowany jest na pierwszy kwartał 2022 r. Pakt z Chinami jest kolejnym przykładem kontrowersyjnego działania Komisji jako organu wykonawczego, nad którym nie jest sprawowana żadna realna demokratyczna kontrola.
Podpisanie paktu jest odbierane przez światowych ekspertów negatywnie. Dyrektor Centrum Wartości Europejskich i Polityki Bezpieczeństwa, wskazał m.in., że przyjmowanie paktu odbywało się w pośpiechu, a KE przy negocjacjach z Chinami nie wykazała się w kwestiach pracy niewolniczej oraz likwidacji obozów pracy, zwanych obozami koncentracyjnymi. W pakcie nie ma też klauzul chroniących kraje Unii przed działaniami korupcyjnymi Chin (jak w stosunku np. do Australii). Zabrakło w nim również zabezpieczeń przed występującym na szeroką skalę szpiegostwem Państwa Środka przeciwko europejskim demokracjom, co podniosła Judy Dempsey z Carnegie Europe.
Polska nie stała się głównym partnerem inwestycyjnym Chin z powodu rezygnacji z budowy na swoim terytorium głównego terminala dla Nowego Jedwabnego Szlaku. Teraz to Niemcy i Węgry będą głównymi partnerami dla Chin w Europie, jednak Polska wciąż może pilnie zrewidować swoją politykę zagraniczną i politykę przyjmowania bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Podpisanie paktu osłabia pozycję naszego państwa, które do tej pory stanowi stale rozrastające się centrum produkcyjne i usługowe dla krajów starej Unii. Pakt wzmacnia szczególnie pozycję Niemiec jako głównego inwestora unijnego w Chinach oraz zwiększa skalę otwarcia krajów Unii na inwestycje z tego państwa. W przeszłość odchodzą deklaracje i działania rządu Niemiec, który strzegł wybrane branże swojej gospodarki przed przejęciami przez firmy kontrolowane przez chiński rząd. Dziś wrogie przejęcia całych sektorów gospodarki europejskiej przez chiński kapitał są formalnie możliwe. W zaistniałej sytuacji Polska nie wykorzystuje swojej silnej pozycji w moderowaniu stanowiska Niemiec i całej Unii. Zauważmy, że wymiana handlowa Niemiec z Polską jest prawie dwa razy większa niż z Rosją i tylko o około 35 proc. mniejsza niż z Chinami, natomiast z państwami Grupy Wyszehradzkiej jest 1,5 raza większa niż z Państwem Środka.
Chiny prowadzą długofalową i skuteczną politykę budowania hegemonii gospodarczej i militarnej oraz umacniają swoją pozycję negocjacyjną nie tylko w krajach UE, ale też na całym świecie. Dlaczego zatem Komisja Europejska, znając strategię i praktykę Państwa Środka, przyzwoliła na działania prowadzące wprost do tak daleko idącego uzależnienia się i de facto częściowej wasalizacji? Państwa Unii Europejskiej, narzucając swoim społeczeństwom i gospodarkom daleko idące ograniczenia z tytułu pandemii, doprowadziły się w ich konsekwencji na granicę zapaści. W tej sytuacji podpisanie paktu z Chinami odbywało się z bardzo mocno ograniczonych pozycji negocjacyjnych. Z punktu widzenia interesów tego supermocarstwa pakt z Unią wygląda jak ostatnia deska ratunku, której właścicielem oraz dysponentem jest chiński rząd. Podpisanie paktu inwestycyjnego CAI w takiej formie prowadzi do przyzwolenia na prowadzenie na szeroką już skalę szpiegostwa przemysłowego, a co za tym idzie, systematycznego pomniejszania konkurencyjności rynków w Europie. Jest to możliwe, gdyż Unia nie zagwarantowała sobie mechanizmów sprawdzających deklaracje Chin w sprawie transferu technologii czy ratyfikacji umowy z Międzynarodową Organizacją Pracy (ILO). Przyjęcie asymetrii inwestycyjnej oraz transparentności chińskich inwestycji w odniesieniu do subsydiów w przemyśle pogłębi tylko postępującą deindustrializację państw Unii Europejskiej. Naiwnością byłoby oczekiwać, że Chiny otworzą swój rynek dla europejskich firm w takim zakresie, jak oczekuje tego KE, natomiast będą miały możliwość przysłania na unijny rynek pracy swoich specjalistów na okres trzech lat w uproszczonych procedurach wizowych. Podpisanie paktu inwestycyjnego niewątpliwie osłabi też relacje UE–USA.