Każdy z nas czuje, że głębokie podziały ideologiczne i polityczne nie służą dobremu funkcjonowaniu oraz rozwojowi naszego kraju i miast. Przeszkadzają nam w rozpostarciu skrzydeł oraz wykorzystaniu potencjału myślenia i działania zbiorowego.
Widać jednak gołym okiem, że zbudowanie wspólnotowości opartej na ujednolicaniu wartości, tożsamości czy etosów będzie niemożliwe. Różnorodność jest i będzie, bo taka jest natura ludzka i takie są polskie uwarunkowania historyczne, społeczne oraz kulturowe. Nie powinniśmy zresztą traktować tego jako balastu – to dowód bogactwa, z którego tylko nie zawsze potrafimy korzystać.
Szczególnymi przypadkami są miasta, które ze względu na swoją otwartość zawsze były ośrodkami niezwykłej dynamiki społeczno-kulturowej i różnorodności. Kiedy tylko potrafiły to wykorzystać do realizacji wspólnych celów, dokonywały spektakularnych skoków rozwojowych.
Co dziś może być nową tkanką łączną, spoiwem budowania wspólnot miejskich oraz bodźcem do współpracy? Taką rolę może odegrać transformacja miast w duchu nowej europejskiej polityki Zielonego Ładu, której przyświeca idea harmonizacji naszego życia oraz relacji z innymi ludźmi i planetą (naturą).
Sukces tej harmonizacji wymaga nowej, nietoksycznej komunikacji, opartej na prawdzie i empatii oraz na innych wzorcach współpracy i rozwoju. Zdolności do wspólnego definiowania i realizowania zasadniczych celów. Spróbujmy to zrobić – kiedy przestawimy się z logiki dominacji (nad innymi, przyrodą, planetą) na logikę współpracy i partnerstwa, szybko zobaczymy, jak dużo środków i energii dotychczas marnowaliśmy.