Artykuł „Czas na rehabilitację Wikipedii” Andrzeja Zawistowskiego („Rz”, 13 stycznia 2010 r.) reklamuje Wikipedię i krytykuje środowiska akademickie za nieuznawanie tego źródła jako wiarygodne.
Co ciekawe, autor nie stara się rzeczowo udowodnić wiarygodności tej encyklopedii i nie analizuje argumentacji jej krytyków, skupiając się na demagogicznym, ośmieszającym porównaniu ich do sceptyków z XIX w. kwestionujących przydatność kolei. I pomstuje na zacofanych, nieużywających Internetu do popularyzacji wiedzy naukowców, którzy ani nie chcą pisać w Wikipedii, ani nie pozwalają swym studentom wykorzystać owej krynicy wiedzy do prac dyplomowych. Lekarstwo na zacofanie naukowców widzi, a jakże inaczej, w metodzie pałki – należy uzależnić granty badawcze od pisania przez naukowców w Wikipedii! Pod hasłem „powszechnego dostępu do wyników badań naukowych”.
Internet to codzienność
W rzeczywistości upowszechnianie odkryć naukowych w społeczeństwie jest od dawna praktykowane. Nie tylko w bardzo licznych popularyzatorskich książkach, artykułach internetowych (!) i papierowych, których autorami są czołowi badacze, ale także na drodze darmowego dostępu do wielu prestiżowych pism naukowych (np. światowej rangi Acta Palaeontologica Polonica), dzięki czemu jedyną barierą pozostaje merytoryczne przygotowanie czytelnika do odbioru specjalistycznych opisów i obliczeń.
Ale ta bariera nie zniknie dzięki przeniesieniu artykułów do Wikipedii. Owszem, dostępność licznych periodyków naukowych ograniczają opłaty – i tu faktycznie jest szerokie pole do polepszenia dostępu społeczeństwa do wyników prac, choćby przez apele o zniesienie opłat, wykupienie dostępu dla bibliotek publicznych, szersze zapraszanie do odwiedzin bibliotek naukowych z pismami specjalistycznymi online. Sugestie, że naukowcy „w nieskończoność” uciekają przed korzystaniem z Internetu jako źródła informacji i że z nowoczesnych (internetowych) sposobów komunikacji korzystają „jedynie w sposób horyzontalny” (do wymiany poglądów między sobą) są wręcz szokująco sprzeczne ze stanem faktycznym (a nawet z innymi stwierdzeniami autora). Powszechność korzystania z informacji internetowych (np. baz danych, czasopism elektronicznych, publikacji własnych danych, w tym popularyzatorskich) jest codziennością naukowców od tak dawna, że aż dziw, iż autor może traktować to jako nowinkę.
Jedynym ograniczeniem naukowego korzystania z Internetu jest wiarygodność i aktualność danych. I tu, a nie w konserwatyzmie naukowców, kryje się problem Wikipedii. Autor ma rację – jest ona masowo czytana, bardzo łatwo dostępna, nie tak znów rzadko zawiera, oprócz błędnych, prawdziwe informacje, ciekawie i prosto napisane, może być szybko aktualizowana w kolejnych edycjach. Tyle że to nie wystarczy, by być źródłem pracy magisterskiej – te same cechy mają tabloidy.