NATO w czasach tryumfalizmu Kremla

Nie liczmy na to, że prowadzona przez Rosję wojna hybrydowa ?to jedyny typ możliwego konfliktu zbrojnego w Europie. Nie należy wykluczać znacznie gorszych scenariuszy – pisze wiceszef MON.

Publikacja: 06.10.2014 02:10

Dla bezpieczeństwa Polski kluczowa jest dobra współpraca USA i ich europejskich sojuszników. Na zdję

Dla bezpieczeństwa Polski kluczowa jest dobra współpraca USA i ich europejskich sojuszników. Na zdjęciu od lewej polski gen. Adam Joks z dowódcami US Army płk Michaelem Fosterem i gen. Richardem Longo w kwietniu tego roku na lotnisku w Świdwinie

Foto: AFP, Janek Skarzynski Janek Skarzynski

Red

Dobrze, że sekretarz generalny NATO w pierwszych dniach po objęciu urzędu odwiedza Polskę. To sygnał pokazujący punkt ciężkości procesów obronnych zachodzących obecnie w sojuszu. Wynika on z ożywienia mechanizmów kolektywnej obrony dokonującego się pod wpływem rosyjskiej agresji na Ukrainę. Program działań na najbliższy czas wyznaczają decyzje wrześniowego szczytu z Newport.

Przed Jensem Stoltenbergiem stają jednak wyzwania, które w sensie skali i złożoności porównać można do tych z przełomu lat 80. i 90. ubiegłego stulecia. Łączy je kilka spraw: zmiana środowiska bezpieczeństwa prowadząca do adaptacji wojskowej i politycznej NATO, czynnik rosyjski, zróżnicowane co do geografii i charakterystyki zagrożenia czy różnorodność interesów państw członkowskich.

Dywidenda pokoju

NATO zawsze było żywym sojuszem wojskowym dostosowującym się do zagrożeń i wykorzystującym szanse na kształtowanie bezpieczniejszego świata. Jego niekwestionowanym dorobkiem w ostatnim ćwierćwieczu jest rozszerzenie organizacji o państwa Europy Wschodniej i Południowej oraz utrzymanie zdolności do podejmowania decyzji. Należy do niego także polityka globalnych partnerstw czy też rozwinięcie mechanizmów gwarantujących zdolność działania w przestrzeni globalnej oraz realizację złożonych misji stabilizacyjnych na lądzie, kontroli obszarów morskich czy stref zakazu lotów. Wszędzie tam, gdzie dyktuje to interes sojuszników, a zezwala ich jednomyślna decyzja.

Jest też druga strona medalu. Zadania ekspedycyjne NATO stanęły na kursie zderzeniowym z kolektywną obroną, zacierając ostrość priorytetów strategicznych. Optymistyczne założenia pokojowego rozwoju stosunków politycznych w Europie sprzyjały utrwaleniu mentalności „dywidendy pokoju", co w efekcie przyniosło olbrzymie redukcje budżetów, osłabienie planowania obronnego oraz cięcia struktur wojskowych.

Mentalność ta zakorzeniła się w świadomości politycznych elit i społeczeństw części państw zachodniej Europy. Zmienia się powoli w poczuciu podeptania przez Rosję nie tylko suwerenności terytorialnej Ukrainy, ale i własnych zobowiązań wobec NATO oraz zasad prawa międzynarodowego.

Wyzwania dla sekretarza

Publicznie manifestowany przez Moskwę tryumfalizm płynący ze skutków tych faktów każe brać pod uwagę, iż może ona zechcieć przetestować również spójność sojuszników i siłę ich wzajemnych zobowiązań. Jednocześnie sojusznicy nie mają komfortu skupienia się na jednym problemie strategicznym. Obok wschodniego sąsiedztwa o uwagę i działania NATO dopomina się sytuacja na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej oraz wojujący religijny fanatyzm przybrany w ambicje quasi-państwowe.

Przed nowym sekretarzem generalnym staje dziś wiele wyzwań, które wymagają poprawnego zdefiniowania i systematycznych działań zaradczych. Do najważniejszych należą:

– „oczyszczenie" świadomości obronnej elit i opinii publicznych części państw członkowskich. Musi ona wrócić do uznania potrzeby wysiłków narodowych oraz prymatu kolektywnej obrony, wraz z niezbędnymi zdolnościami, jako fundamentu wszelkich misji wojskowych NATO. Dwie dekady operacyjnego zaangażowania NATO na Bałkanach, w Iraku, Afganistanie zrodziły dwa biegunowo odmienne mity wojskowe. O wojskowych misjach quasi-policyjnych jako „wojnie przyszłości" oraz schyłku znaczenia siły militarnej. Oba błędy percepcji obciążyły decyzje o rozwoju (lub redukcji) konwencjonalnych zdolności wojskowych;

Moskwa może zechcieć przetestować spójność sojuszników i siłę ich wzajemnych zobowiązań

– w tym kontekście warto też uniknąć „uwiedzenia" przez wojnę hybrydową postrzeganą jako nowy lub jedyny typ możliwego konfliktu zbrojnego w Europie. Poza sprawnym prowadzeniem go przez Rosję niewiele w nim nowości w kategoriach sztuki wojennej. Niezależnie od potrzeby sojuszniczej refleksji w kontekście art. 5 traktatu waszyngtońskiego nie wyczerpuje on jednak charakterystyki możliwego konfliktu w naszym regionie. Mogą tu bowiem pojawić się znacznie gorsze scenariusze;

– nadanie właściwego kierunku budżetom obronnym państw członkowskich, tak by gwarantowały one wojskową wydolność NATO na potrzeby pełnego spektrum misji. Rzecz nader często sprowadzana jest do wielkości wydatków obracających się wokół magicznej liczby ?2 proc. PKB. Istotnie, jest to część problemu, który w nie mniejszym stopniu tworzy sposób pożytkowania tych środków. Europa dysponuje dziś nadal jednym z największych budżetów wojskowych na świecie i wartościowymi siłami zbrojnymi. Rozwiązanie podpowiada wzmocnienie sojuszniczego planowania obronnego i projektów wielonarodowych;

– skłonienie państw członkowskich do porzucenia ciasnego definiowania interesów narodowych i spojrzenia na potrzeby sojuszu jako całości. Chodzi np. o wojskowe wzmocnienie wschodniej flanki NATO, a dotyczy zarówno państw europejskich, jak i USA. Decyzje szczytu w Newport sprzyjają skupieniu się na tym zadaniu. To, jak zostanie ono zrealizowane, wpłynie nie tylko na zdolności wojskowe sojuszu i politykę odstraszania. Określi również jego wiarygodność i osadzi relacje transatlantyckie na mocnym fundamencie podziału zadań.

Współpraca z Ameryką

W tym kontekście przyjęty w Newport plan gotowości (RAP) ma do spełnienia kilka funkcji. W sensie praktycznym ma przynieść trwałą obecność wojskową NATO na jego wschodniej flance. Doraźnie ma to upewnić wschodnich sojuszników o woli i determinacji w realizacji gwarancji obronnych, a długofalowo usprawnić mechanizmy kolektywnej obrony. Systemowo będzie określało stopniowe odwracanie skutków jednostronnych ograniczeń z lat 1996–1997 nałożonych przez Sojusz na własne działania wojskowe w tej części obszaru północnoatlantyckiego. Zrozumiałe w realiach pozimnowojennego optymizmu, w zmienionych realiach strategicznych byłyby karykaturą polityki obronnej.

Kluczowa jest w tej mierze dobra współpraca USA i ich europejskich sojuszników. Choć amerykańskie przywództwo w NATO będzie się nadal wiązało z proporcjonalnie większym obciążeniem wojskowym, to – także wskutek globalnych zobowiązań Stanów Zjednoczonych – ich ciężar musi się nieuchronnie przenosić na państwa europejskie. Podział „pół na pół" (wobec dzisiejszego „75:25") proponowany przez Amerykę wydaje się bardziej niż fair. Musi to jednak pociągać za sobą rozwój lub utrzymanie w europejskich arsenałach militarnych „twardych" zdolności wojskowych (dowództw, uzbrojenia, logistyki) umożliwiających prowadzenie operacji o dużej skali i różnorodności.

Drogę do realizacji tego celu podpowiada udrożnienie kanałów współpracy wojskowej NATO i Unii Europejskiej. Szansę na „nowe otwarcie" w sprawie jej celów i zasad tworzy jednoczesna wymiana ekipy kierującej UE oraz szefa NATO.

Do realizacji pełnego spektrum swoich misji NATO potrzebuje wiele wewnętrznej determinacji i stosownych środków. W jej wymiarze pozatraktatowym obejmuje to również dobór właściwych partnerów. Nie tylko zwiększają oni materialne zdolności sojuszu, ale również legitymizują politycznie jego obecność w przestrzeni globalnej. Niezbędne decyzje polityczno-menedżerskie będą musiały objąć adaptację form współpracy z 50 państwami partnerskimi NATO oraz promowanie tych, którzy najwięcej do niej wnoszą.

Wreszcie wielkim testem dla nowego sekretarza generalnego będzie kwestia relacji z Rosją. Jakkolwiek znajdują się one dziś w najniższym punkcie od ponad 20 lat, to zmiana tej sytuacji stanie w pewnym momencie przed Radą Północnoatlantycką.

Jak reagować ?na zabór Krymu

Nie będzie to, jak w przypadkach poprzednich zawirowań we wzajemnych relacjach, prosty powrót do rutynowych form. Jednoznacznie preferowały one „przyciąganie" ponad skalkulowanym reagowaniem na zachowanie Moskwy. Strategicznie zarysowany dylemat oznacza w tej mierze zrównoważenie:

- instynktu NATO jako demokratycznej wspólnoty wartości przywiązanej do zasad prawa międzynarodowego,

- długofalowego reagowania na zabór Krymu i zamrożenie konfliktu na wschodzie Ukrainy,

- ułożenia spraw, w których obiektywne interesy sojuszu i Moskwy zasługiwałyby po obu stronach na poważniejszą refleksję (np. zwalczanie terroryzmu i radykalizmu religijnego, środki budowy zaufania, problemy globalne).

Pragmatyzm w tej ostatniej kwestii nie może jednak prowadzić do symetrycznej transakcyjności we wzajemnych relacjach, gdzie zarzucenie zasad wiązałoby się z oczekiwaniem rosyjskich koncesji w sprawach istotnych dla NATO. Pogodzenie ról sekretarza generalnego jako strażnika wartości, rzecznika państw członkowskich i stratega nie będzie łatwe. Obok potencjalnie rozbieżnych stanowisk państw członkowskich pomocna zapewne nie okaże się tu także Rosja.

Nowy sekretarz generalny NATO obejmuje swoją funkcję z olbrzymim kredytem zaufania i nie mniejszym bagażem stojących przed nim wyzwań. Można jednak pokusić się o stwierdzenie, że będzie to niezwykle ważna kadencja, kształtująca tożsamość sojuszu w postpozimnowojennej erze. Jej ważnym etapem stanie się zapewne warszawski szczyt NATO w 2016 r.

Autor jest politykiem i dyplomatą. ?Od 1994 roku urzędnik w MSZ, ?w latach 2008–2012 ambasador Polski w USA, ?a następnie podsekretarz stanu w MON

Dobrze, że sekretarz generalny NATO w pierwszych dniach po objęciu urzędu odwiedza Polskę. To sygnał pokazujący punkt ciężkości procesów obronnych zachodzących obecnie w sojuszu. Wynika on z ożywienia mechanizmów kolektywnej obrony dokonującego się pod wpływem rosyjskiej agresji na Ukrainę. Program działań na najbliższy czas wyznaczają decyzje wrześniowego szczytu z Newport.

Przed Jensem Stoltenbergiem stają jednak wyzwania, które w sensie skali i złożoności porównać można do tych z przełomu lat 80. i 90. ubiegłego stulecia. Łączy je kilka spraw: zmiana środowiska bezpieczeństwa prowadząca do adaptacji wojskowej i politycznej NATO, czynnik rosyjski, zróżnicowane co do geografii i charakterystyki zagrożenia czy różnorodność interesów państw członkowskich.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
felietony
Życzenia na dzień powszedni
Opinie polityczno - społeczne
Światowe Dni Młodzieży były plastrem na tęsknotę za Janem Pawłem II
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Co nam mówi Wielkanoc 2025? Przyszłość bez wojen jest możliwa