Skuteczności partii politycznej nie poznaje się po tym, jak realizuje ona swoją strategię w czasie spokoju i przy sprzyjających sondażach, ale po tym, jak reaguje na polityczne, społeczne i gospodarcze zawirowania. Odejście Donalda Tuska do Brukseli połączone ze zmianą premiera to przykład wstrząsu politycznego, który sprawił, że zarówno Platforma Obywatelska, jak i Prawo i Sprawiedliwość zmuszone zostały na nowo definiować swoje pozycje. I zbudować nowe strategie na wyborczy maraton, jaki właśnie się rozpoczyna.
Zaufanie, współdziałanie, solidarność
Powszechnie sądzono, że awans premiera Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej odbije się czkawką Platformie. Niektórzy pisali nawet, że Tusk powinien odrzucić brukselską propozycję. Twierdzono, że przyjęcie przez lidera partii rządzącej europejskiego stanowiska może doprowadzić do podziałów w PO. I w konsekwencji do rozpadu partii. Nic takiego nie nastąpiło.
Ba, stało się dokładnie coś przeciwnego. Po pierwsze, Ewa Kopacz jako nowa szefowa rządu szybko zbudowała gabinet podług następującej logiki. Raz, jest to rząd scalający partię, a nie ją różnicujący. Dwa, silna partia, stojąca murem za rządem i nową premier oznacza lepsze i skuteczniejsze rządzenie. A zatem: rząd i partia po zmianie premiera wychodzą wzmocnione, a nie osłabione.
I sprawa kolejna: Polki i Polacy z natury dają nowemu rządowi kredyt zaufania. Tak traktują ekipę premier Kopacz. Donald Tusk, nawet gdyby wymienił wszystkich ministrów, nie mógłby liczyć na aż taki kredyt zaufania. To zmiana premiera budzi dopiero nowe nadzieje. I tę świadomość ma premier Kopacz. Premier wykorzystuje ów atut, budując własną oś priorytetów i nowy język.
W swoim exposé Ewa Kopacz mówi o trzech kluczowych wartościach, które staną się drogowskazem jej rządzenia. Najpierw zaufanie. Dlaczego? Bo zaufanie jest tańsze niż podejrzliwość. Zaufanie sprawia, że buduje się lepsze, przyzwoitsze społeczeństwo. Wreszcie: kapitał zaufania decyduje o tym, że szybciej rozwija się gospodarka i lepiej funkcjonują przedsiębiorstwa.