Aktualizacja: 30.03.2015 20:42 Publikacja: 30.03.2015 17:00
Marek Ziółkowski
Foto: Fotorzepa/Sławomir Mielnik
Dostarczyć jej może np. książka Samuela Huntingtona „Trzecia fala demokratyzacji" z 1991 roku, pozwalająca na analizę polskiego „procesu demokratyzacji" z roku 1989 oraz „konsolidacji demokracji" w latach następnych, a także tego, jak jest ów proces po latach społecznie pamiętany i oceniany. Właśnie w perspektywie porównawczej okazuje się najlepiej, że problemy, wyzwania i błędy, które traktujemy często jako specyficznie polskie mają charakter uniwersalny.
„Trzecia fala demokratyzacji", której początek Huntington datuje na rok 1975, objęła przez kolejnych 15 lat 35 krajów. Przejście od reżimu autorytarnego do systemu demokratycznego dokonywało się na trzy sposoby: odgórnie – przez dotychczasową elitę rządzącą (Węgry, Brazylia); od dołu –przez ugrupowania opozycyjne, gdzie reżim autorytarny upadał lub był obalany (Rumunia, Argentyna) oraz jako rezultat „wspólnych działań rządu i ugrupowań opozycyjnych" (Polska, Czechosłowacja, Korea Południowa, RPA). W naszym regionie demokratyzacja dokonywała się zatem na wszystkie trzy sposoby.
W każdej szkole w gronie pedagogicznym powinno być co najmniej 35 proc. mężczyzn – apeluje Fundacja Dobre Państwo i składa w tej sprawie petycję do Senatu. Cel? Pokazać dzieciom inny punkt widzenia.
„Nie należymy do ludzi nerwowych, którzy co chwila potrzebują nowych gwarancji swego państwa” – pisał 7 grudnia 1938 roku minister spraw zagranicznych II Rzeczypospolitej Józef Beck. Pomylił się. Dziś, podobnie jak 86 lat temu, potrzebujemy gwarancji: tak dla Polski, jak i Ukrainy.
Putin nie zdobył Kijowa trzy lata temu. Ale ma pomysł na wysadzenie państwa ukraińskiego od środka. I Donald Trump mu w tym mocno pomaga.
Grypa i braki kadrowe w szkołach to mieszanka wybuchowa. Bo przy takiej skali zachorowań jak obecnie i przy takich brakach kadrowych w oświacie wystarczy, że na L4 pójdzie tylko kilka osób, a w szkole nie będzie nie tylko lekcji, ale także należytej opieki nad dzieckiem.
Jeśli dziś Polska nie przyłączy się do realnych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, za kilka lat może mieć rosyjskie wojska na swojej granicy.
W tym roku odnawiane będą zabytki cmentarza Stara Rossa w Wilnie. Towarzyszyć im będzie pochówek bojowników Armii Krajowej, których szczątki odnaleźli pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej.
Amerykański prezydent Donald Trump odwiedzi Moskwę 9 maja, aby wziąć udział w obchodach Dnia Zwycięstwa - pisze francuski dziennik "Le Point". Informacji zaprzeczyły i Biały Dom, i Kreml.
Silniejsi rzeczywiście dążą do tego, żeby porozumieć się między sobą. Imperialna Rosja szuka wciąż partnera w Niemczech, żeby podzielić się Europą Wschodnią, dokonać „realistycznego” podziału – jak w XVIII wieku, jak w 1939 roku - mówi prof. Andrzej Nowak, historyk.
3 stycznia 1919 r. wydano dekret regulujący funkcjonowanie stowarzyszeń w całej Polsce. Regulacje prawne były potrzebne, bo dzięki temu w II RP powstało i działało ponad 10 tys. takich instytucji.
Krótka, ale dramatyczna historia powstania chochołowskiego z 1846 r. to opowieść o bohaterstwie ludzi, którzy postanowili własnymi skromnymi siłami zrzucić jarzmo dysponującego zawodową armią zaborcy.
12 września 1919 r. do monachijskiej piwiarni Sterneckerbräu wszedł niepozorny, ubrany w wytarty prochowy płaszcz szczupły mężczyzna. Jego blada twarz kontrastowała z kruczoczarnymi włosami, mocno zaczesanymi na lewy bok.
Rosja wisi na cienkim włosie imperialnej przemocy, ale sami Rosjanie wiedzą najlepiej, jak szybko może się od byle powiewu historii przewrócić.
W Armii Czerwonej w czasie II wojny światowej służyło co najmniej 800 tys. kobiet. Niektóre odznaczono za heroizm i autentyczne dokonania, inne nagrodzono za bycie kochankami dowódców.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas