Michał Szułdrzyński: Polska musi być silniejsza. Bez względu na to, kto wygra w USA

Wybory prezydenckie w USA mogą znacząco wpłynąć na bezpieczeństwo Polski. Choć polityka zagraniczna nie jest priorytetem dla amerykańskich wyborców, to ich decyzje będą wpływać na stabilność naszego regionu. Polska, by zachować bezpieczeństwo, musi budować własną siłę.

Aktualizacja: 05.11.2024 10:03 Publikacja: 05.11.2024 04:50

Kamala Harris i Donald Trump

Kamala Harris i Donald Trump

Foto: Brendan SMIALOWSKI, Ian Maule / AFP

Choć wybory prezydenckie w USA mają kolosalny wpływ na wydarzenia w Europie i bezpieczeństwo naszego regionu, musimy przede wszystkim pamiętać o tym, że obywatele USA podejmują suwerenną decyzję. A przy niej najważniejszy jest stan gospodarki, dostępność opieki zdrowotnej, kwestie Sądu Najwyższego. Dość powiedzieć, że dla wyborców demokratów kwestia dostępu do broni, aborcji, nierówności rasowych czy zmian klimatycznych jest ważniejsza od polityki zagranicznej USA. Dlatego musimy się pogodzić z tym, że kwestia naszego bezpieczeństwa będzie pochodną decyzji milionów Amerykanów dotyczącej tego, jak chcą oni urządzić sprawy w swoim kraju. Takie są reguły demokracji, ale taka też jest konsekwencja faktu, że znajdujemy się na obrzeżach świata, w którym Ameryka jest głównym punktem odniesienia i gwarantem bezpieczeństwa.

Czytaj więcej

Radykalne wypowiedzi Donalda Trumpa na finiszu. Dlaczego idzie na całość?

Dlaczego wybory w USA są kluczowe dla Polski?

Dlatego też powinniśmy traktować wybory amerykańskie poważnie. Śmiertelnie poważnie. Nie jako dogrywkę wyborów w Polsce i patrzeć na wyścig między Kamalą Harris a Donaldem Trumpem jak na przedłużenie sporu Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim. Choć – szczególnie w kontekście wojny kulturowej – polityka polska i amerykańska są podobne, i chociaż to, kto zostanie prezydentem USA, będzie miało wpływ na scenę polityczną w Polsce, to jednak nie powinniśmy mylić porządków i uznawać, że sukces Kamali Harris będzie sukcesem koalicji 15 października, zaś zwycięstwo Donalda Trumpa byłoby zwycięstwem Zjednoczonej Prawicy.

Oczywiście z tego, co dziś wiemy o planach obu kandydatów, prezydentura Donalda Trumpa niesie dla Polski więcej ryzyka, niemniej i to, co zrobi Harris, jest pewną tajemnicą. Jednak żaden z kandydatów z naszego punktu widzenia nie jest dla Polski idealny. Polska będzie współpracować z nowym prezydentem USA, bez względu na to, czy będzie to reprezentant demokratów, czy republikanów.

Im sami będziemy silniejsi, tym bardziej atrakcyjnym sojusznikiem będziemy dla Waszyngtonu, bez względu na to, kto w styczniu wprowadzi się do Białego Domu

Dlaczego Polska musi wzmacniać swoje bezpieczeństwo?

Z polskiego punktu widzenia kluczowe jest, aby nowa amerykańska administracja utrzymywała silne więzi transatlantyckie, szanowała naszą podmiotowość (by kluczowe decyzje dla bezpieczeństwa naszego kraju zapadały z naszym udziałem, a nie ponad naszymi głowami) i by tak długo, jak to możliwe, utrzymywała obecny ład światowy oparty na prawie międzynarodowym, nie zaś na prawie siły.

Sondażowe poparcie dla kandydatów na prezydenta USA w poszczególnych stanach

Foto: PAP

Ale już samo to, jak wiele zależy od przyszłego prezydenta USA, powinno dać nam do zrozumienia, że powinniśmy przede wszystkim robić swoje. Jeśli postrzegamy Rosję jako strategiczne zagrożenie, musimy oczywiście wzmacniać sojusze, ale w podobnym stopniu trzeba dążyć do wzmocnienia polskiego potencjału odstraszania ewentualnego agresora. A więc modernizować armię, stawiać na nowoczesny sprzęt i szkolenie wojska zdolnego obronić nie tylko polską granicę, ale też każdy centymetr kwadratowy polskiego terytorium. Potencjał militarny zaś jest pochodną potencjału gospodarczego. Na nowoczesną armię stać nas będzie tylko wtedy, gdy nasza gospodarka będzie dalej rosła, nawet jeśli wykorzystamy już wszystkie renty związane z zacofaniem bądź niskimi kosztami pracy. Tym bardziej więc musimy postawić na rozwój, nowe technologie, mocniej dbać o wartość dodaną, a także inwestować.

Polska zawsze będzie silna sojuszem z USA. Ale im sami będziemy silniejsi, tym bardziej atrakcyjnym sojusznikiem będziemy dla Waszyngtonu, bez względu na to, kto w styczniu wprowadzi się do Białego Domu.

Choć wybory prezydenckie w USA mają kolosalny wpływ na wydarzenia w Europie i bezpieczeństwo naszego regionu, musimy przede wszystkim pamiętać o tym, że obywatele USA podejmują suwerenną decyzję. A przy niej najważniejszy jest stan gospodarki, dostępność opieki zdrowotnej, kwestie Sądu Najwyższego. Dość powiedzieć, że dla wyborców demokratów kwestia dostępu do broni, aborcji, nierówności rasowych czy zmian klimatycznych jest ważniejsza od polityki zagranicznej USA. Dlatego musimy się pogodzić z tym, że kwestia naszego bezpieczeństwa będzie pochodną decyzji milionów Amerykanów dotyczącej tego, jak chcą oni urządzić sprawy w swoim kraju. Takie są reguły demokracji, ale taka też jest konsekwencja faktu, że znajdujemy się na obrzeżach świata, w którym Ameryka jest głównym punktem odniesienia i gwarantem bezpieczeństwa.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Reiter: Putin zmienił sposób postępowania z Niemcami. Mają się bać Rosji
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było uważać, czyli PKW odrzuca sprawozdanie PiS
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: 1000 dni wojny i nasza wola wsparcia
Opinie polityczno - społeczne
Apel do Niemców: Musicie się pożegnać z życiem w kłamstwie
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po nominacji Roberta F. Kennedy’ego antyszczepionkowcy uwierzyli w swoją siłę