Paweł Łepkowski: Trzy wzory dla polskiej polityki imigracyjnej

Zapowiedziane przez premiera Donalda Tuska nowe rozwiązania w polskiej polityce imigracyjnej dają nadzieję na uporządkowanie niezwykle ważnego obszaru działalności państwa, w którym dotychczas panowały chaos i samowolka.

Publikacja: 15.10.2024 16:09

Protest mieszkańców Los Angeles przeciwko imigracyjnej polityce rządu USA

Protest mieszkańców Los Angeles przeciwko imigracyjnej polityce rządu USA

Foto: AFP

Powiedzmy sobie jasno: Polska nie ma i nigdy nie miała jasnej strategii imigracyjnej. Dotychczasowa dyskusja polityczna o napływie i osiedlaniu się cudzoziemców w naszym kraju rozbijała się między antyimigracyjnymi fobiami prawicy a histeryczną i całkowicie pozbawioną refleksji nadgorliwością przedstawicieli lewicy do przyjmowania w kraju kogo popadnie. Mylono przy tym – co zresztą nadal się robi – prawo azylu z regulacjami mającymi na celu uzupełnienie własnych zasobów ludzkich dla potrzeb rozwoju gospodarczego kraju.

Czytaj więcej

Prof. Ewa Łętowska: Donald Tusk nie może zawiesić prawa azylowego

Czym jest prawo azylu? Komu przysługuje i na jak długo?

Zacznijmy zatem od zasadniczego rozróżnienia polityki imigracyjnej i prawa azylu. W 1991 r. Polska przystąpiła do Konwencji dotyczącej statusu uchodźców z 1951 r., zmienionej 16 lat później Protokołem nowojorskim (1967). Oba te dokumenty, podobnie jak Konwencja o uchodźcach z 10 września 1969 r., jasno definiuje termin uchodźca, który dotyczy każdej „osoby, która z powodu zewnętrznej agresji, okupacji, obcej dominacji lub zdarzeń poważnie zakłócających porządek publiczny w części lub całości kraju swojego pochodzenia lub obywatelstwa, jest zmuszona do opuszczenia miejsca stałego zamieszkania w celu szukania schronienia w innym miejscu poza krajem swojego pochodzenia lub obywatelstwa”.

Jak interpretować zapowiedź premiera Donalda Tuska, że Polska czasowo zawiesi prawa do azylu? Jak się ma ta zapowiedź do art. 56 Konstytucji RP, który gwarantuje bezpieczeństwo cudzoziemcowi poszukującemu ochrony przed prześladowaniem?

Fundamentem prawa azylu jest zasada niezawracania wyrażona w art. 33 Konwencji: „Żadne Umawiające się Państwo nie wydali lub nie zawróci w żaden sposób uchodźcy do granicy terytoriów, gdzie jego życiu lub wolności zagrażałoby niebezpieczeństwo ze względu na jego rasę, religię, obywatelstwo, przynależność do określonej grupy społecznej lub przekonania polityczne.” Należy jednak podkreślić, że cudzoziemiec występujący o azyl w kraju będącym stroną Konwencji musi udowodnić, że powrót do kraju swojego pochodzenia będzie dla niego oznaczać prześladowania ze strony tego państwa oraz – co często jest zapominane – ze strony innych osób lub organizacji, w tym np. bojówek, wrogich wspólnot religijnych lub zorganizowanych grup przestępczych. Jak zatem należy interpretować zapowiedź premiera Donalda Tuska, że Polska czasowo zawiesi prawa do azylu?

Jak się ma ta zapowiedź do art. 56 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, który gwarantuje bezpieczeństwo cudzoziemcowi poszukującemu ochrony przed prześladowaniem? Czy sformułowanie „zawieszenia prawa azylu” jest jedynie zapowiedzią zaostrzenia wymagań wobec cudzoziemców, którzy staranniej muszą dowodzić, że grożą im prześladowania po powrocie do kraju ojczystego?

Czytaj więcej

Czy Europa jest gotowa na nową falę imigracji

Lepsza jakakolwiek polityka imigracyjna niż jej brak

Osobnym zagadnieniem jest całościowa polityka imigracyjna, której w Polsce w ogóle nie ma. Już sama zapowiedź ogłoszenia nowej strategii imigracyjnej daje nadzieję, że wreszcie coś się pod tym względem zmieni. Lepsza bowiem jakakolwiek ramowa polityka imigracyjna niż jej całkowity brak. Należy przy tym stanowczo zaznaczyć, że polityka imigracyjna w przeciwieństwie do prawa azylu nie podlega żadnym zobowiązaniom międzynarodowym i jest wyłącznie obszarem związanym z interesem państwa polskiego.

Mamy kilka światowych przykładów, na których możemy lub nie powinniśmy się wzorować. Ja proponuję przyjrzeć się trzem strategiom, które w największym stopniu uniknęły błędów państw Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych.

Choć nie brzmi to poprawnie, powinniśmy z góry przyjąć, że celem polityki imigracyjnej państwa rozwiniętego jest przede wszystkim szeroko pojęty „drenaż mózgów”, a więc strategia mająca na celu przyciąganie z zagranicy przede wszystkim lub wyłącznie specjalistów i naukowców. Pod tym względem największy sukces w Europie odniosła polityka imigracyjna Szwajcarii. Obecnie 25 proc. populacji tego kraju to imigranci. Jednak droga do obywatelstwa szwajcarskiego jest długa i trudna. Cudzoziemiec, który chce zostać Szwajcarem, musi wykazać się nie tylko kwalifikacjami, wykształceniem czy chęcią do rozwoju swoich umiejętności zawodowych, ale także pomyślnie zintegrować się ze społecznością kantonu, który zamieszkuje. Nie wystarczy zatem mieć odpowiednie kwalifikacje zawodowe i przestrzegać szwajcarskiego prawa, żeby zostać Szwajcarem. Społeczność kantonu, który zamieszkuje cudzoziemiec, oczekuje od niego asymilacji kulturowej, a także zaangażowania w prace społeczne i aktywności kulturowej. Imigranci nie muszą być monitorowani przez służby imigracyjne, ale wystarczy, że są oceniani przez swoich własnych sąsiadów. I to obywatele ostatecznie oceniają w referendum kantonalnym poziom asymilacji cudzoziemców ubiegających się o obywatelstwo szwajcarskie. Ten wzór można z powodzeniem zastosować w polskich gminach.

Czytaj więcej

Hubert A. Janiszewski: Dziewięć warunków mądrej polityki migracyjnej w Polsce

Imigracyjny system punktowy okazał się najbardziej wydajny

W Ameryce Północnej najbardziej efektywna okazała się polityka imigracyjna Kanady. Obecnie osoby urodzone za granicą stanowią prawie jedną czwartą populacji tego kraju. Mimo to Kanada uniknęła poważnych kryzysów migracyjnych i społecznych. Dlaczego? Ponieważ w 1967 r. kanadyjski parlament wprowadził punktowy system oceny cudzoziemców ubiegających się o kanadyjską wizę imigracyjną. Obecnie status stałego rezydenta można uzyskać w ramach 100 programów imigracyjnych, z których każdy ma swoją listę wymagań dotyczących wykształcenia, poziomu znajomości języka angielskiego, doświadczenia zawodowego i wieku. Ważnym elementem tej strategii jest składanie wniosku zdalnie przez internet przed przyjazdem do Kanady. Unika się w ten sposób problemu rozpatrywania wniosków przez urzędy kanadyjskie i ewentualnej odmowy oraz odesłania przybysza na koszt podatników kanadyjskich.

Już sama zapowiedź ogłoszenia nowej polskiej strategii imigracyjnej daje nadzieję, że wreszcie coś się pod tym względem zmieni. Lepsza bowiem jakakolwiek ramowa polityka imigracyjna niż jej całkowity brak.

W ciągu ostatnich trzech lat blisko 1,5 mln wykwalifikowanych fachowców otrzymało prawo stałego pobytu w Kanadzie dzięki programowi punktowemu. W ten sposób zaoszczędzono ogromne środki na ich wykształcenie i zapewniono bezpieczeństwo demograficzne w kraju, w którym co piąty mieszkaniec przekroczył już 60. rok życia.

Trzecim i ostatnim modelem imigracyjnym, który należy wziąć pod uwagę, konstruując polską strategię imigracyjną, jest w mojej opinii polityka Australii. Podobnie jak w Kanadzie warunkiem osiedlenia się na południowym kontynencie jest zakwalifikowanie się w programie punktowym. Australijskie wizy pracownicze są przyznawane jedynie wysoko wykwalifikowanym pracownikom. Ale punkty przydzielane są za określone standardy wykształcenia. Nie wystarczy zatem udowodnić, że posiada się dyplom jakiejś szkoły, ważna jest także ranga tej szkoły oraz poziom doświadczenia zawodowego zdobytego na odpowiednim stanowisku. Czyli określenie „specjalista” musi odzwierciedlać rzeczywiste wykształcenie i kwalifikacje zawodowe. Do niedawna wizy imigracyjne były wydawane osobom, których pobyt i praca w Australii były sponsorowane przez jakąś australijską firmę. To dawało gwarancję, że przybysze mają zapewnione miejsce pracy. Niestety pod naciskiem opinii publicznej rząd Malcolma Turnbulla zawiesił program sponsorowania imigrantów przez firmy krajowe.

Powiedzmy sobie jasno: Polska nie ma i nigdy nie miała jasnej strategii imigracyjnej. Dotychczasowa dyskusja polityczna o napływie i osiedlaniu się cudzoziemców w naszym kraju rozbijała się między antyimigracyjnymi fobiami prawicy a histeryczną i całkowicie pozbawioną refleksji nadgorliwością przedstawicieli lewicy do przyjmowania w kraju kogo popadnie. Mylono przy tym – co zresztą nadal się robi – prawo azylu z regulacjami mającymi na celu uzupełnienie własnych zasobów ludzkich dla potrzeb rozwoju gospodarczego kraju.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Donald Tusk nie spełnił swoich obietnic, ale to nie przekreśla zwycięstwa demokracji
Opinie polityczno - społeczne
Andrzej Czyżewski: Historiograficzny antyPiS nie istnieje. Historycy nie są aż tak naiwni
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Zostawić internet i jechać na wiec Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Witkowski: Edukacja się nie zmieni, jeśli nie zmienimy myślenia o edukacji
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Konwencje KO i PiS, czyli wojna o kontrolę nad migracją i o prezydenturę