Nick Clegg: Jak powstrzymać regres Europy? Nowy PE w obliczu egzystencjalnego kryzysu

Unia Europejska jest coraz bardziej targana sporami, a organy regulacyjne i decydenci polityczni podążają w różnych kierunkach. Nic dziwnego, że tak wielu wyborców, zwłaszcza młodych, popiera zbuntowanych populistów obiecujących wstrząsnąć status quo – pisze Nick Clegg, wiceprezes firmy Meta do spraw globalnych i były brytyjski europoseł.

Publikacja: 27.06.2024 12:06

Nick Clegg, wiceprezes firmy Meta do spraw globalnych.

Nick Clegg, wiceprezes firmy Meta do spraw globalnych.

Foto: EPA/JOHN G. MABANGLO

Europejczycy zagłosowali. Nowy parlament został wybrany, a wyścig o fotele komisarzy i przewodniczącego Komisji się właśnie rozpoczyna. Niektóre układy pozostaną nienaruszone, a niektóre mogą się zmienić pod wpływem świeżej krwi w parlamencie. Nie jest to jednak dzień jak co dzień w Brukseli.

Europa pozostaje daleko w tyle za USA

Bez znaczenia komu uda się zająć miejsce, gdy muzyka przestanie grać. Zadanie, jakie Parlament Europejski dostanie w spadku po poprzedniej kadencji, ma charakter egzystencjalny. 30 lat temu Europa odpowiadała za około jedną czwartą światowego PKB. Dziś zostajemy daleko w tyle. PKB na mieszkańca w UE jest o połowę niższe niż w USA – to około 40 tys. dol. na Europejczyka w porównaniu do 80 tys. dol. na mieszkańca Stanów Zjednoczonych. Żadna z 10 największych firm na świecie nie pochodzi z Europy. Żaden z 12 najbardziej wartościowych jednorożców, czyli start-upów wycenianych na 1 mld dol. lub więcej, nie jest z Europy. Spośród 50 największych europejskich firm – żadna nie została założona w ciągu ostatnich 30 lat.

Czytaj więcej

Kto będzie kierował UE? W Brukseli nie przesądzono, czy na czele KE stanie Ursula von der Leyen

Nasze firmy rozwijają się wolniej, odnotowują niższe zyski i pozostają w tyle za swoimi nieeuropejskimi konkurentami w zakresie badań i rozwoju. Dzieje się to nawet w tych branżach, które od zawsze były mocną stroną Europy, jak motoryzacja czy produkcja. Tylko jedna z dziesięciu największych marek pojazdów elektrycznych w USA w ubiegłym roku pochodziła z naszego kontynentu. W Chinach już teraz planuje się otwarcie cztery razy więcej fabryk półprzewodników niż u nas.

Pogłębia się przepaść między supermocarstwami a Unią Europejską

Unia Europejska przestaje być przyjaznym miejscem dla innowacji i uznanych na świecie firm. Jak dobitnie stwierdzili Emmanuel Macron i Olaf Scholz: „Nasza Europa jest śmiertelna”. Według nich Europa doświadcza Zeitenwende – historycznego punktu zwrotnego. Jednak w którą stronę się obróci, to się dopiero okaże.

Era generatywnej sztucznej inteligencji to okazja, by zmienić status quo. Nowoczesna technologia może stać się impulsem, którego najbardziej potrzebujemy. Goldman Sachs szacuje, że generatywna sztuczna inteligencja może zwiększyć globalne PKB o 7 proc. w ciągu następnej dekady. Europa jest pionierem regulacji technologicznych, czego przykładem są tu m.in. RODO, DMA, DSA, czy Akt w sprawie sztucznej inteligencji, jednak zostaje w tyle w kwestii samego wdrażania tych technologii na dużą skalę. Złożoność regulacyjna Europy i mozaika przepisów państw członkowskich sprawiają, że firmy długo wahają się przed udostępnianiem na naszym rynku swoich produktów. Zarówno Meta, jak i Google opóźniły wprowadzenie swoich asystentów AI do Europy. Nawet nasze firmy, które osiągają największe sukcesy, takie jak Volkswagen, coraz częściej wybierają USA, aby to tam tworzyć swoje produkty oparte na AI. Szybkie przyjęcie sztucznej inteligencji w USA i Chinach jeszcze bardziej pogłębiło przepaść między tymi supermocarstwami a Unią Europejską.

Jaka jest największa przewaga Europy

W jaki sposób Europa może zmienić swój kurs? Budowa infrastruktury podstawowych modeli sztucznej inteligencji jest niezwykle kosztowna i energochłonna. Jednak wdrażanie i dostosowywanie modeli sztucznej inteligencji, zwłaszcza tych typu open source, zapewni europejskim przedsiębiorstwom, start-upom i naukowcom dostęp do narzędzi, których w przeciwnym razie nie byliby w stanie samodzielnie opracować. Dzięki wysokiej jakości kształcenia na europejskich uniwersytetach, które co roku wypuszczają na rynek największe talenty, oraz dzięki naszym ogromnym możliwościom w zakresie badań i rozwoju, możemy stać się światowym liderem wykorzystania AI. Możemy tworzyć aplikacje i usługi, które przybliżą nową technologię społeczeństwu.

Jako dumny Europejczyk chciałbym zobaczyć, jak na naszym kontynencie powstaje kolejna Meta, Alibaba czy Google

Europa nadal nie wykorzystuje swojej największej przewagi – jednolitego rynku 450 mln konsumentów. Europejscy przywódcy wielokrotnie powtarzają, że jednym z ich głównych celów jest konkurowanie z USA i Chinami w dziedzinie technologii. Pragną, by kolejna Dolina Krzemowa powstała na kontynencie europejskim. Jak najbardziej podzielam tę ambicję. Jako dumny Europejczyk chciałbym zobaczyć, jak na naszym kontynencie powstaje kolejna Meta, Alibaba czy Google. Mamy do tego wszystkie niezbędne składniki: ogromny rynek konsumencki, świetne uniwersytety, największe talenty oraz doświadczenie w eksperymentowaniu i innowacji.

Unia Europejska jest coraz bardziej targana sporami

Jednak pomimo całego aktywizmu regulacyjnego – od 2019 r. przyjęto oszałamiającą liczbę 77 nowych aktów prawnych UE w dziedzinie cyfryzacji – nie udało nam się urzeczywistnić wizji jednolitego rynku cyfrowego. Uderzające jest na przykład to, że digitalowy start-up założony w Amsterdamie, chcąc działać na terytorium całej UE, nadal musi poruszać się po różnych przepisach dotyczących własności intelektualnej 27 państw, brać pod uwagę różne zasady licencjonowania treści, organy ochrony danych i omijać pozostałe przeszkody, zanim byłoby to w ogóle możliwe.

W latach 90. XX wieku, kiedy jako młody człowiek mieszkałem w Brukseli, jednolity rynek był powodem do ogromnego optymizmu. Studiowałem w Kolegium Europejskim – gdzie poznałem moją żonę Miriam – i zostałem urzędnikiem Komisji w czasie rozkwitu globalizacji i integracji europejskiej. Mur berliński upadł, Jednolity akt europejski został przyjęty, Traktat z Maastricht był na ukończeniu, a WTO już działała. Na przełomie XX i XXI wieku byłem posłem do Parlamentu Europejskiego. Wydawało się wtedy, że świat zaczął się do siebie zbliżać, a Unia Europejska – ten niezwykły eksperyment oparty na współpracy, otwartości i ludziach – był symbolem tego optymizmu.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Ursula von der Leyen znów na czele KE. Dlaczego Unia panicznie boi się zmian?

Mam wrażenie, że od tego czasu minęły wieki. Kryzys finansowy w 2008 roku złamał kręgosłup globalizacji. Chmura autorefleksji zawisła nad Europą, gdy rządy – obciążone ogromnymi deficytami i zachwycone antyestablishmentowymi populistami z lewej i prawej strony – przedłożyły kwestie suwerenności narodowej nad wspólne przedsięwzięcia. Żaden kraj nie odwrócił się od europejskiego projektu bardziej niż mój własny, czyli Wielka Brytania. Architekci jednolitego rynku – nie tylko jego brytyjski twórca Lord Cockfield – przewracaliby się w grobach, gdyby zobaczyli, że nie zapewnia on takiego dostatku, jakiego potrzebują dzisiaj Europejczycy. Zamiast tego Unia Europejska jest coraz bardziej rozfragmentowana i targana sporami, a organy regulacyjne i decydenci polityczni podążają w różnych kierunkach. Nic dziwnego, że tak wielu wyborców, zwłaszcza młodych, popiera zbuntowanych populistów obiecujących wstrząsnąć status quo.

Jak powstrzymać regres gospodarczy Unii Europejskiej?

Naprawdę wierzę, że możemy odzyskać ten optymizm. Nasi nowi parlamentarzyści i komisarze staną przed niezwykle ważnym zadaniem powstrzymania regresu gospodarczego Europy. Nie będzie to łatwe, ale jest to jak najbardziej możliwe. Musimy tylko wykorzystać nasze mocne strony.  Jednolity rynek jest największym atutem Europy, ale proces jego powstawania nie jest jeszcze zakończony. Należy dokończyć tę pracę. Za wszelką cenę unikać fragmentarycznych regulacji. Być otwartym na rozwój sztucznej inteligencji. Niech europejska kreatywność, pomysłowość i przedsiębiorczość przywrócą optymizm, którego wszyscy pragniemy.

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji

Autor

Nick Clegg

Dołączył do Mety w październiku 2018 roku jako wiceprezes ds. globalnych i komunikacji po prawie dwóch dekadach pełnienia funkcji publicznych w Europie i Wielkiej Brytanii. Zanim został wybrany do brytyjskiego parlamentu w 2005 roku, pracował w Komisji Europejskiej i przez pięć lat zasiadał w Parlamencie Europejskim. W 2007 roku został liderem partii Liberalnych Demokratów i pełnił funkcję wicepremiera w pierwszym od czasów wojny koalicyjnym rządzie Wielkiej Brytanii w latach 2010-2015. Napisał dwie bestsellerowe książki: „Politics: Between the Extremes” oraz „How To Stop Brexit (and make Britain great again)”

Europejczycy zagłosowali. Nowy parlament został wybrany, a wyścig o fotele komisarzy i przewodniczącego Komisji się właśnie rozpoczyna. Niektóre układy pozostaną nienaruszone, a niektóre mogą się zmienić pod wpływem świeżej krwi w parlamencie. Nie jest to jednak dzień jak co dzień w Brukseli.

Europa pozostaje daleko w tyle za USA

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Jan Romanowski: Wyborczy skandal w Wielkiej Brytanii lekcją kultury politycznej dla Polski
Opinie polityczno - społeczne
Juliusz Braun: Co zrobić ze spółką Polska Press? Media regionalne też trzeba zbudować na nowo
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Czy Paulina Matysiak będzie nową Moniką Pawłowską PiS?
Opinie polityczno - społeczne
Roch Zygmunt: Paulina Matysiak zawieszona, bo szukanie porozumienia to najgorsza myślozbrodnia
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Trump zmiażdżył Bidena, choć niczego nie obiecał