Lewica zdobyła 9 czerwca ponad 740 tys. głosów i zajęła ostatnie miejsce wśród partii parlamentarnych. Jeżeli formacja, która posiadała do tej pory pięć mandatów w europarlamencie, traci dwa, to znaczy przede wszystkim, że nie utrzymała swojej pozycji, ale też sugeruje, że sposób funkcjonowania Nowej Lewicy w obecnej konfiguracji rządowej staje pod znakiem zapytania.
Niska frekwencja zawsze promuje skrajności. Wyrazistość jest niewskazana w przypadku wyborów parlamentarnych, ale w tych do Parlamentu Europejskiego wręcz trzeba się czymś wyróżnić. Tak było w 2004 roku, gdy Liga Polskich Rodzin zajęła drugie miejsce, zyskując niemal 16 proc. głosów i wysyłając do PE dziesięcioro posłów. Obecnie Lewica w zasadzie nie wyszła z żadną inicjatywą, nie potrafiła przekuć na głosy swojej roli w parlamencie krajowym, swojej pozycji w rządzie, i przede wszystkim, proeuropejskiego nastawienia polskiego społeczeństwa. Polaryzacja oczywiście robi swoje i premiuję KO oraz PiS, ale nie może być to wymówką dla poważnej partii, jaką jest koalicja Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia. Jeżeli tak to będzie wyglądać dalej, Lewica całkiem straci rację bytu. A niewiele wskazuje, że coś miałoby się zmienić, bowiem Lewica od dawna nie wyciąga wniosków ze swoich porażek.
Jakie są przyczyny porażki Lewicy?
Jedną z przyczyn porażki Lewicy jest brak określenia własnej tożsamości, z czym to ugrupowanie boryka się od lat. Badania pokazuję, że w Polsce jest miejsce na formację na lewo od PO, ale musi proponować ona przekaz jasny i sprecyzowany. Problemem jest również to, że dla wielu wyborców Lewicy najbardziej pilną politycznie kwestią jest powstrzymanie Prawa i Sprawiedliwości przed powrotem do władzy. A to potrafi zrealizować dziś wyłącznie Donald Tusk i dlatego jego formacja od lat zjada lewicowy elektorat, włączając do swojego programu elementy z lewicowego elementarza, zwłaszcza te dotyczące kwestii kulturowo-społecznych. Efekt? W niedzielę aż ok. 30 proc. wyborców, którzy wcześniej głosowali na Lewicę w wyborach parlamentarnych, przekazało swój głos na partię Donalda Tuska.
Czytaj więcej
PKW podała oficjalnie listę osób, które zdobyły mandaty w wyborach do PE. Na tej liście nie znala...
Jeszcze jednym problemem jest to, że Lewica nie posiadała zwartego przekazu i wypracowanego europejskiego programu. Ograniczał się on do ogólnych haseł typu „Więcej Europy”, które dla elektoratu nie znaczą kompletnie nic. Lewica nadal nie wie, kogo reprezentuje i w zasadzie po co chce istnieć w polityce. Dawny elektorat SLD wykrusza się ze względów demograficznych i nostalgia za PRL-em działa już coraz słabiej. Ponadto struktura społeczna elektoratu Lewicy jest dziś zupełnie inna. To w dużej mierze młodzi ludzie z większych miast, a to, jak wiadomo, elektorat chwiejny i niepewny. I wbrew pozorom to nie tylko kobiety decydują o sile Lewicy i nie są jej motorem napędowym mimo usilnych przekonywań liderek. Zaledwie 8 proc. kobiet widzi bowiem w Lewicy obrońców własnych interesów. Z kolei kontakt z bazą pracowniczą to już dla Lewicy w zasadzie zamierzchła przeszłość. Obecnie niewiele ponad 3 proc. pracowników fizycznych widzi w tej formacji obrońcę swoich praw. To pokazuje jak Lewica rozjechała się w swej tożsamości w sposób niebywały.