Ten rzut karny miał szczególny wymiar. Najważniejszy był awans do finałów Euro 2024, ale padająca przy okazji informacja o tym, ile Polski Związek Piłki Nożnej (PZPN) za ten awans zarobi, wyraźnie pokazuje, że sukces sportowy wtedy ma sens, kiedy łączy się z pieniędzmi.
Spotkanie przebiegało mniej więcej tak, jak można się było spodziewać. Nie miało faworyta, ponieważ obydwie drużyny, chociaż reprezentują inne szkoły, grają na podobnym poziomie, różniącym je od czołówki europejskiej. Próbują jedynie dotrzeć do celu innymi drogami.
Czytaj więcej
Awans rodził się w bólach, tak jak samo pokonanie Walijczyków, ale Polacy wystąpią na Euro 2024, bo wcielili w życie truizm, że barażów się nie gra, tylko je wygrywa. Nie będzie trzęsienia ziemi, a Michał Probierz pozostanie selekcjonerem na dłużej.
Euro 2024. Polska nie zrobiła kroku do przodu
To nie przypadek, że z jedenastu rozegranych między nami meczów zaledwie dwa kończyły się różnicą większą niż jedna bramka. Tak było w pierwszym, w Cardiff 51 lat temu (2:0 dla Walii), i rewanżowym na Stadionie Śląskim (3:0 dla Polski). Wszystko dlatego, że wtedy nie grano w piłkę, tylko uprawiano walki uliczne, kończące się poważnymi obrażeniami uczestników. Walijczycy w Cardiff pobili nas, a w Chorzowie – my ich.