W ostatnich dniach fala krytyki związanej z publikacją tekstu Jacka Kurskiego mocno szarpie wizerunkiem zarówno „Rzeczpospolitej”, jak i jej redaktora naczelnego. Mam taki odruch, wyniesiony jeszcze z lat 70., a może – jak mawiał Dygat – z tym związany, że wiele oglądałem westernów i jak kogoś biją, to staję w obronie. Szczególnie mocno zaś, gdy obrywa ktoś zacny i przyzwoity. Dotyczy to w tym wypadku „Rzepy” i Bogusława Chraboty.
Tu muszę poczynić zastrzeżenie, że to moja prywatna wypowiedź i postawa. „Rzeczpospolitą” znam, cenię i lubię. Jestem jej wdzięczny za klasę i otwartość oraz umiejętność prowadzenia szerokiej światopoglądowo debaty. Bardzo takich dyskusji w Polsce potrzebujemy.
Czytaj więcej
W obecnej rzeczywistości medialnej „Rzeczpospolita" jest medium, które stwarza prawdziwą przestrzeń do dyskusji dla ludzi o różnych poglądach. Spotykająca ją za to krytyka jest niesprawiedliwa.
Czy publikacja tekstu Jacka Kurskiego była błędem? Jak widać po reakcji opinii publicznej, tak: była błędem. Jednakowoż i redakcja, i jej naczelny przyznali się do tego błędu. Spoglądajmy zatem na „Rzeczpospolitą”, oceniając jej całościowy dorobek.
Ja tak będę czynić – jako jeden z jej wiernych czytelników. Ot, taki krótki – prywatny – apel jednego z tych, dla których ważne są losy Rzeczypospolitej. Krótki, bo logikiem z wykształcenia jestem i nie przepadam za długimi wypowiedziami.