Jedni wierzą w Boga, a drudzy w sprawiedliwość społeczną. Zresztą wierzący w Boga w sprawiedliwość społeczną też przeważnie wierzą. Odwrotnie zdarza się zdecydowanie rzadziej. Zwłaszcza, jeśli wiara w sprawiedliwość społeczną współwystępuje z przemożną wiarą w praworządność, rozumianą jako wyłączne prawo sędziów do wybierania sędziów.
Czytam słowa najwyraźniej zniesmaczonego obrońcy takiej praworządności, że „parafianie na widowisku pasyjnym w Strzegomiu” oglądali „oblane sztuczną krwią ciało aktora grającego Jezusa, biczowanie półnagiego mężczyzny czy ukrzyżowanie”. A „wśród widzów były dzieci”. Czyżby „demokratyczne państwo prawne urzeczywistniające zasady sprawiedliwości społecznej” miało zakazać takich widowisk? Albo odbierać prawa rodzicielskie tym, którzy pozwalają dzieciom „takie sceny” oglądać?
Jakoś mi nie szkodzi, że ktoś się farbą oblewa podczas jakiegoś widowiska. Bardziej mi szkodzi, jak ktoś mi pieniądze zabiera na organizowanie różnych widowisk. Np. takiego, gdzie „półnagi mężczyzna” schodzi z krzyża zrobionego z kanistrów i gwałci muzułmankę. Ale jak ktoś chce sobie je urządzać za swoje, jak parafianie w Strzegomiu, to proszę bardzo.
Czytaj więcej
Semana Santa jest najważniejszym świętem religijnym w całej Hiszpanii, ale nigdzie obchody Wielkiego Tygodnia nie są tak żarliwe i tak spektakularne jak na południu, w Andaluzji. Tradycje Semana Santa sięgają XIV wieku. Barwnym elementem wielkiego tygodnia są procesje, organizowane przez religijne bractwa.
Klasyczni liberałowie byli deistami. To pogląd, zgodnie z którym można racjonalnie uzasadnić istnienie Boga bezosobowego, będącego konstruktorem świata rozumianego jako pewien mechanizm oraz źródłem praw, według których on działa. Taki Bóg zegarmistrz. Nawet współcześni fizycy (z noblistami włącznie) tego nie wykluczają.