Paweł Łepkowski: Donald Trump już złamał przysięgę prezydencką, próbując anulować tzw. prawo ziemi

Tuż po zaprzysiężeniu prezydent Donald Trump podpisał rozporządzenie, które odbiera prawo do obywatelstwa dzieciom urodzonym w USA, których rodzice nie są obywatelami lub stałymi rezydentami tego kraju.

Publikacja: 23.01.2025 16:19

Donald Trump

Donald Trump

Foto: Aaron Schwartz/Sipa/Bloomberg

Artykuł drugi sekcji pierwszej klauzuli ósmej Konstytucji Stanów Zjednoczonych nakłada na prezydenta elekta obowiązek złożenia przysięgi przed rozpoczęciem jakichkolwiek obowiązków. Przysięga prezydencka nie jest ogólną przysięgą wierności konstytucji, jaką składają kongresmeni, senatorowie, sędziowie federalni i wyżsi rangą urzędnicy rządu USA. Ta klauzula nakazuje nowemu prezydentowi bezwzględne „zachowanie, ochronę i obronę Konstytucji Stanów Zjednoczonych”. A to oznacza, że artykuły oraz poprawki do konstytucji powinny być interpretowane w sposób bezpośredni, bez retorycznych sztuczek i naginania do własnego stanowiska czy politycznego punktu widzenia. Amerykańska ustawa zasadnicza jest bowiem specjalnie napisana prostym językiem unikającym ogólników, aby nie było pola do różnorakiej interpretacji.

XIV Poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych jest jasna i czytelna. Paragraf pierwszy tego aktu prawnego konkretnie definiuje, kto jest obywatelem Stanów Zjednoczonych: „Każdy, kto urodził się lub naturalizował w Stanach Zjednoczonych i podlega ich zwierzchnictwu, jest obywatelem Stanów Zjednoczonych i tego stanu, w którym zamieszkuje. Żaden stan nie może wydawać ani stosować ustaw, które by ograniczały prawa i wolności obywateli Stanów Zjednoczonych. Nie może też żaden stan pozbawić kogoś życia, wolności lub mienia bez prawidłowego wymiaru sprawiedliwości ani odmówić komukolwiek na swoim obszarze równej ochrony prawa”.

Co mówi rozporządzenie Donalda Trumpa o „Ochronie i znaczeniu wartości obywatelstwa amerykańskiego” 

Wydaje się, że ten tekst jest tak klarowny i jednoznaczny, że wszelka jego interpretacja inna od bezpośredniej i oczywistej jest intencjonalnym naruszeniem konstytucji. A jednak nowa administracja prezydenta Donalda Trumpa ma w tej kwestii odmienne zdanie, choć pierwsze sformułowania w prezydenckim rozporządzeniu wykonawczym o „Ochronie i znaczeniu wartości obywatelstwa amerykańskiego” wydają się z pozoru potwierdzać oczywisty sens XIV Poprawki.

Czytaj więcej

Pierwsze rozporządzenie Donalda Trumpa zaskarżone

„Przywilej obywatelstwa Stanów Zjednoczonych jest bezcennym i głębokim darem. XIV Poprawka stanowi, że wszystkie osoby urodzone lub naturalizowane w Stanach Zjednoczonych i podlegające ich jurysdykcji są obywatelami Stanów Zjednoczonych i stanu, w którym zamieszkują. To postanowienie słusznie odrzuciło haniebną decyzję Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych w sprawie Dred Scott v. Sandford, 60 U.S. (19 How.) 393 (1857), która błędnie zinterpretowała Konstytucję jako trwale wykluczającą osoby pochodzenia afrykańskiego z kwalifikowalności do obywatelstwa Stanów Zjednoczonych wyłącznie na podstawie ich rasy”.

Wydaje się zatem, że prezydent Donald Trump sam jednoznacznie potwierdza powszechnie przyjętą interpretację tego przepisu konstytucyjnego. A jednak w kolejnym zdaniu zaprzecza sam sobie pisząc: „Jednak Czternasta Poprawka nigdy nie była interpretowana jako rozszerzająca obywatelstwo powszechnie na wszystkich urodzonych w Stanach Zjednoczonych”. To oczywisty nonsens, ponieważ tak właśnie jest interpretowana od 1868 roku. W rozporządzeniu czytamy dalej: „Czternasta Poprawka zawsze wykluczała z obywatelstwa z urodzenia osoby, które urodziły się w Stanach Zjednoczonych, ale nie podlegały ich jurysdykcji”.

Kogo prezydent USA określa jako nie podlegającego pod jurysdykcję USA? Dzieci osób, które nie są obywatelami lub stałymi rezydentami USA, a więc osoby, które legalnie przebywały w USA w ramach Programu Ruchu Bezwizowego lub na podstawie wizy studenckiej, pracowniczej czy turystycznej. Ale takie osoby w momencie przekroczenia granicy amerykańskiej właśnie podlegają wymaganej w XIV Poprawce jurysdykcji Stanów Zjednoczonych.

Donald Trump i prawo ziemi: kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada

Omawiane w tym artykule rozporządzenie prezydenta może stać się dla niego samego ogromnym kłopotem. Po pierwsze, głowa państwa podważa wyraźny sens XIV Poprawki do Konstytucji USA, która obowiązywała od 1868 roku. Przez 159 lat 30 prezydentów Stanów Zjednoczonych włącznie z Donaldem Trumpem sprawującym ten urząd w latach 2017-2021 jednoznacznie uznawało wszystkie osoby urodzone w USA, niezależnie od statusu imigracyjnego ich rodziców, za obywateli USA. Postanowienie to, znane jako klauzula obywatelstwa, automatycznie przyznaje obywatelstwo każdemu urodzonemu w Stanach Zjednoczonych, niezależnie od statusu obywatelskiego jego rodziców.

XIV Poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych jest jasna i czytelna. Paragraf pierwszy tego aktu prawnego jasno definiuje kto jest obywatelem Stanów Zjednoczonych: „Każdy, kto urodził się lub naturalizował w Stanach Zjednoczonych i podlega ich zwierzchnictwu, jest obywatelem Stanów Zjednoczonych i tego stanu, w którym zamieszkuje"

Prawo amerykańskie jest precedensowe. Zatem weryfikacja poszczególnych praw dokonana w przeszłości obowiązuje na zawsze. A przecież już trzy dekady po przyjęciu XIV Poprawki do Konstytucji Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych wydał ostateczną interpretację jej przepisów w sprawie Stany Zjednoczone przeciwko Wong Kim Ark.

Wong Kim Ark urodził się w San Francisco w 1873 r. w rodzinie chińskiej mieszkającej w Stanach Zjednoczonych. Jego rodzice nie byli obywatelami USA i wrócili do Chin w 1890 r. Po podróży do Chin w celu odwiedzenia rodziców w 1895 r. Wong Kim Arkowi odmówiono ponownego wjazdu do Stanów Zjednoczonych i powiedziano mu, że nie jest obywatelem USA. Ale w 1898 r. Sąd Najwyższy zmienił decyzję władz imigracyjnych, orzekając, że Wong Kim Ark jest w rzeczywistości obywatelem USA na mocy „jasnych słów i oczywistego zamiaru” (ang. clear words and manifest intent) XIV Poprawki. „Obywatelstwo z urodzenia jest ustanawiane przez sam fakt urodzenia w okolicznościach określonych w Konstytucji” – pisali w uzasadnieniu wyroku sędziowie Sądu Najwyższego – „...jedynymi wyjątkami są obywatele zagraniczni przebywający w Stanach Zjednoczonych w charakterze dyplomatów oraz osoby urodzone przez osoby niebędące obywatelami na terytoriach USA pod wrogą kontrolą”.

Obywatelstwo USA: Od orzeczenia Sądu Najwyższego nie ma odwołania

Swoim rozporządzeniem prezydent Donald Trump podważa zatem ostateczne orzeczenie Sądu Najwyższego z 1898 roku, ale także własne kompetencje w poprzedniej kadencji oraz kompetencje swoich poprzedników, wiedzę sędziów sądów powszechnych i sędziów Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych.

Jak można bowiem uznać, że dzieci urodzone w USA nie podlegają w czasie przebywania na terytorium tego państwa jurysdykcji tego państwa? Jest to zwyczajnie nielogiczne. Wszyscy, niezależnie od swojego statusu, przebywając na terytorium USA, podlegają prawom i obowiązkom, jakie nakłada na wszystkich mieszkańców bez wyjątku prawo tego kraju – zarówno federalne, jak i stanowe. To oczywiste, że nawet przejście po czerwonym świetle przez ulicę podlega pod jurysdykcję sądów i innych instytucji wyznaczonych strzeżenia porządku publicznego w tym kraju.

Rozporządzenie Donalda Trumpa podważające sens XIV Poprawki do Konstytucji jest także niebezpieczne. Otwiera bowiem bardzo niebezpieczną furtkę do dowolnej, zgodnej z własnym interesem politycznym, zagmatwanej i naciąganej interpretacji pozostałych artykułów i poprawek ustawy zasadniczej. Chociażby do tego, który ogranicza prezydenturę jednej osoby do dwóch kadencji. Ten sposób manipulowania ustawą zasadniczą stwarza niebezpieczny precedens otwierający drogę do dowolnej interpretacji najwyższego prawa w państwie oraz szerokie pole do nadużyć.

Swoim rozporządzeniem prezydent Donald Trump podważa zatem ostateczne orzeczenie Sadu najwyższego z 1898 roku, ale także własne kompetencje w poprzedniej kadencji oraz kompetencje swoich poprzedników, wiedzę sędziów sądów powszechnych i sędziów Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych

Skoro prezydent Trump uważa, że dotychczasowa interpretacja XIV Poprawki do Konstytucji była błędna, to jednocześnie podważa prawa wyborcze własnego elektoratu. Może miliony, a może nawet dziesiątki milionów osób nabyło obywatelstwo niezgodnie z prawem poprzez urodzenie na terytorium USA? Może wcale tymi obywatelami nie są i nie mieli prawa głosować w ostatnich wyborach? Czy Amerykanie powinni zacząć sprawdzać, czy ich dziadkowie lub rodzice byli Amerykanami czy turystami, studentami lub osobami oczekującymi na zmianę statusu imigracyjnego? Czy Barack Obama powinien sprawdzić status swojej matki, skoro wiemy, że jego ojciec był tylko kenijskim studentem? Takie myślenie rodzi poważne konsekwencje. Może się bowiem okazać, że ponad połowa elektoratu Donalda Trumpa to ludzie, którzy przy takiej interpretacji XIV Poprawki do Konstytucji zwyczajnie nie mieli prawa głosować.

Tajemnica dziadka Donalda Trumpa

Przy okazji warto przypomnieć pewną historię rodzinną rodziny Trumpów. W 1885 roku niejaki Friedrich Drumpf wyemigrował z bawarskiego miasta Kallstadt do USA. Nie przybył do nowego państwa na wizie turystycznej ani imigracyjnej, tylko wjechał, deklarując na granicy chęć zostania na zawsze w USA. Co ciekawe, ten pan Drumpf w chwili przekraczania granicy amerykańskiej był już formalnie bezpaństwowcem, ponieważ władze Bawarii, z chwilą opuszczenia kraju rodzinnego, karnie pozbawiły go bawarskiego obywatelstwa za unikanie obowiązkowej służby wojskowej. Nie wiemy, jakie zatem Friedrich Drumpf przedstawił dokumenty podróżne. Pewne jest, że bez nich nie mógł wjechać do USA. Ale skoro nie był już obywatelem Królestwa Bawarii, to czy okazując paszport tego państwa, świadomie nie oszukał władz imigracyjnych? Czy powinien był być wpuszczonym na terytorium USA, nie wspominając o obywatelstwie tego kraju? Przecież amerykańskie prawo imigracyjne od dwóch stuleci zakazuje przyznawania obywatelstwa USA osobom, które skłamały odnośnie do swojego statusu. Takie zachowanie nosi oficjalną nazwę: „Lying to gain immigration benefits”.

A jednak pan Friedrich Drumpf w jakiś sposób uzyskał obywatelstwo USA i zmienił nazwisko Drumpf na brzmiące bardziej anglosasko Trump. Jego syn, Frederick Christ Trump, urodził się obywatelem amerykańskim, ponieważ tak stanowi paragraf pierwszy XIV Poprawki do Konstytucji USA. Choć teraz to fundamentalne prawo podważa jego syn.

Czy Donald Trump chce otworzyć drogę do prezydentury Elonowi Muskowi?

Jeżeli prawnicy dowiodą, że prezydent Donald Trump myli się w interpretacji XIV Poprawki do Konstytucji, to konsekwencją może być jego usunięcie z piastowanego urzędu, bowiem naruszając Konstytucję (nawet w kwestii jej interpretacji), prezydent mógł złamać swoją przysięgę.

Rozporządzenie prezydenckie Trumpa może mieć jeszcze jedną poważną konsekwencję. Jeżeli obecny prezydent USA rości sobie prawo do interpretacji tak fundamentalnych przepisów jak XIV Poprawka do Konstytucji, to może także zakwestionować artykuł drugi Konstytucji opisujący wymagania, jakie musi spełniać kandydat na urząd prezydenta USA. Podstawowy warunek urodzenia kandydata na terytorium USA jest w świetle obecnej interpretacji XIV Poprawki do Konstytucji co najmniej dyskusyjny. Być może w ten sposób administracja Trumpa chce dopuścić do prezydentury naturalizowanych obywateli amerykańskich na zasadach, jakie postulował przed laty gubernator Kalifornii Arnold Schwarzeneger.

Kto mógłby skorzystać z takich zmian? Nasuwa się tylko jedno nazwisko – Elona Reeve’a Muska, który choć jest od urodzenia obywatelem Republiki Południowej Afryki, przyjął także obywatelstwa USA i Kanady.

Artykuł drugi sekcji pierwszej klauzuli ósmej Konstytucji Stanów Zjednoczonych nakłada na prezydenta elekta obowiązek złożenia przysięgi przed rozpoczęciem jakichkolwiek obowiązków. Przysięga prezydencka nie jest ogólną przysięgą wierności konstytucji, jaką składają kongresmeni, senatorowie, sędziowie federalni i wyżsi rangą urzędnicy rządu USA. Ta klauzula nakazuje nowemu prezydentowi bezwzględne „zachowanie, ochronę i obronę Konstytucji Stanów Zjednoczonych”. A to oznacza, że artykuły oraz poprawki do konstytucji powinny być interpretowane w sposób bezpośredni, bez retorycznych sztuczek i naginania do własnego stanowiska czy politycznego punktu widzenia. Amerykańska ustawa zasadnicza jest bowiem specjalnie napisana prostym językiem unikającym ogólników, aby nie było pola do różnorakiej interpretacji.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Restrykcje w dostępie do chipów to kluczowy moment dla przyszłości Polski
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i Suzuki Swift ponownie w gronie liderów rankingu niezawodności
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Haszczyński: Rozejm w Strefie Gazy. Nadzieja po raz pierwszy od kilkunastu miesięcy
Opinie polityczno - społeczne
Kazimierz M. Ujazdowski: Francja jest w kryzysie, ale to nie koniec V Republiki. Dlaczego ten ustrój przetrwa?
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Rafał Trzaskowski musi się odelitarnić i odciąć od rządu, żeby wygrać
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
analizy
Donald Trump już wstrzymuje pierwszą wojnę. Chyba
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego