Widmo krąży nad Europą, widmo „raszyzmu”. Neologizm ten, spopularyzowany od chwili wybuchu wojny w Ukrainie, miałby charakteryzować ideologię Rosji pod rządami Putina. W skrócie – byłby to autorytaryzm na konserwatywnych dopalaczach, nowe wcielenie sojuszu tronu i ołtarza, zjednoczonych w obawie przed gnijącym od liberalizmu Zachodem. Koncept z punktu widzenia części komentatorów bardzo użyteczny, pozwalający hurtowo „dekonspirować” jako mimowolnych współpracowników Kremla wszystkich konserwatystów czy krytyków demokracji liberalnej. Pomijający jednak istotę, rdzeń putinowskiego systemu. Ponieważ ten ma kolor nie brunatny, lecz czerwony.
Symboli komunistycznego dziedzictwa we współczesnej Rosji jest zdecydowanie więcej niż przejawów konserwatywnych tęsknot. Od wyrazów podziwu dla Stalina jako budowniczego imperium, nostalgii za czasami ZSRR rozciągającej się daleko poza obszar geopolitycznych rozważań, do braku jakiegokolwiek rozliczenia się czy odcięcia od zbrodniczej przeszłości tego systemu. O czym tu zresztą rozmawiać, skoro szczątki Lenina Władimir Władimirowicz porównał swego czasu do relikwii świętych. Sama inwazja na Ukrainę dokonuje się pod historycznymi sztandarami Armii Czerwonej, w rosyjskim wojsku zachowano formę zwracania się do siebie per „towarzyszu”, a funkcjonariusze tamtejszego wywiadu nie tylko nie ściągnęli wciąż ze ścian swych gabinetów portretów Dzierżyńskiego, ale też nadal określają się mianem „czekistów”.
Czytaj więcej
Ideologia raszyzmu i teologia „ruskiego pokoju" głęboko skaziły europejski ruch konserwatywny. Istotą tego systemu jest niedemokratyczny system, kult państwa połączony z ultranacjonalizmem oraz kult lidera. To wyzwania, z którymi polskie społeczeństwo musi się zmierzyć.
Żeby zrozumieć znaczenie i konsekwencje wszystkich tych złogów komunistycznej przeszłości – pozostałości, dodajmy, świadomie kultywowanych i hołubionych – trzeba by wcześniej pojąć i właściwie ocenić sam komunizm. Nie jako „romantyczne marzenie” czy nawet wadliwy system polityczny, ale zło z samej swej istoty. Spojrzeć na niego oczami Aleksandra Wata widzącego w bolszewizmie siłę demoniczną, opętanie mas i historii. Czy Mariana Zdziechowskiego piszącego wprost, że celem bolszewizmu jest „bestializacja, czyli wyzucie człowieka z jego człowieczeństwa przez zabicie w nim idei Boga i wytrzebienie mu z duszy pierwiastka metafizycznego”. Dający się od zawsze wodzić Rosji za nos Zachód nie jest w stanie tego zrobić. Prawdziwa dekonspiracja źródeł i sensów dokonującego się na Wschodzie zła to nasze zadanie.