Dramatyczny spór, jaki toczy się wokół kwestii zabijania nienarodzonych dzieci, może okazać się dla polskiego społeczeństwa szansą na rozpoczęcie normalnego dialogu i przynajmniej częściowego zasypania przepaści, która podzieliła Polskę na liberalną i tradycyjną.
W kwestiach pozornie oczywistych manipulacje, do których przywykliśmy, codzienne mijanie się z prawdą reprezentantów klasy politycznej stosunkowo łatwo przynoszą oczekiwane przez ową klasę owoce. Wszyscy na przykład chcemy, by nam się lepiej żyło. Niewielu obywateli wie, co należałoby zrobić, by ten cel osiągnąć, ale wielu z łatwością wierzy receptom „swoich" polityków i dłużej się tą kwestią nie zajmuje. Ale sprawa aborcji bezpośrednio dotyka moralnych fundamentów, na których każdy – niezależnie od tego, czy się nad tym zastanawia – buduje swoje życie. A tu manipulacja i mijanie się prawdą mogą na dłuższą metę okazać się nieskuteczne.
Chwilowy sukces mniejszości
Żaden naukowiec nie może się dziś nie zgodzić z tym, iż życie człowieka rozpoczyna się z chwilą zapłodnienia. Nie mam wątpliwości, że ogromna większość społeczeństwa przypisuje każdemu człowiekowi pewną szczególną cechę, znaną jako ludzka godność, i zgadza się, że cecha ta implikuje szacunek i ochronę życia ludzkiego od jego początku. Niektórym pewien kłopot sprawia fakt, iż zachodnie pojmowanie godności człowieka ma chrześcijańskie korzenie, ale przynajmniej dziś nikt na to żadnej rady nie widzi, poza odmówieniem człowiekowi rzeczonej godności.
Istnieje oczywiście garstka, która za taką odmową się opowiada, a zatem świadomie życzy Zachodowi duchowej śmierci. Zaliczam do nich takich ludzi jak profesor bioetyki z uniwersytetu w Princeton Peter Singer, przed którego konsekwencją myśli chylę kapelusza. Przez lata czekałem, kto ze zwolenników aborcji pierwszy zauważy, iż jej bezwarunkowa akceptacja pociąga za sobą także zgodę na zabijanie niemowląt. I pierwszym, który to zrozumiał i miał odwagę tę zgodę ogłosić, był właśnie Singer.
Nie wierzę przy tym, że panie, które podpisują się pod hasłem „moje ciało, mój brzuch", chcą końca człowieka Zachodu. Panie te, a jest ich niewiele, nie dostrzegają, iż w istocie ich hasło brzmi: „moje ciało, mój brzuch, moje dziecko", a zatem mogę je zabić – przed, czy po porodzie.