Polska nie wypada pomyślnie w tych statystykach: bałagan, improwizacja, miotanie się wśród sprzecznych decyzji. Ale o tym nie będę pisać, to wiemy. Jeszcze niedawno świat wytykał palcem Szwecję, która starała się nie ograniczać gospodarki i nie zamykać ludzi w domach, ale teraz się okazało, że ofiar nie ma tam więcej niż w porównywalnych krajach, lecz oświata i ekonomia ucierpiały najmniej.
Może nasze zamykanie państwa było niepotrzebne? Wciąż wiemy zbyt mało, aby wybrać drogę i osądzać innych. Ale przecież świat w zadziwiająco krótkim czasie stworzył skuteczne szczepionki, które dziś są naszą największą nadzieją. Niegdyś epidemie trwały latami, cichły i powracały, dziś postęp jest niezbitym faktem. Choć nie wszystko wiemy, potrafimy zwyciężyć śmierć!
Myśląc o zbliżającym się zwycięstwie ludzkości nad zarazą, wzbraniamy się jednak przyznać, że wciąż stoimy przed otchłanną tajemnicą, wobec której bardziej przystoi sokratejskie „wiem, że nic nie wiem" niż triumfalizm statystyki malejących zakażeń. Czym jest bowiem ów panujący nam niemiłościwie wirus w koronie? To zwitek najprostszego białka RNA chroniony kolczastą skorupką. On jest niezdolny do rozmnażania poza komórką, która jest o wiele bardziej skomplikowana i większa od niego. Gdyby nie było komórek, które wirus zaraża i zabija, nie byłoby wirusa.
Ale przecież obowiązująca teoria o powstaniu życia na Ziemi powiada, że najpierw musiały powstać wirusy jako organizmy najprostsze. Jednak dlaczego nie przepadły, skoro nie było jeszcze komórek? No i jak powstały? W laboratoriach wielokrotnie usiłowano wytworzyć organizmy żywe, imitując warunki panujące na wczesnej, jeszcze gorącej wulkanicznej i bombardowanej wyładowaniami elektrycznymi planecie. Fenomen życia nigdy jednak nie zaistniał; powstała substancja jest wprawdzie organiczna, ale wciąż martwa. Więc kto lub co pomogło życiu urosnąć? Nieznane nam jeszcze prawa przyrody?
Pan Bóg? Kosmici z UFO?