Semka: Po wykorzystała ojca Macieja Ziębę

Ojciec Zięba nader często ulegał platformerskiej poprawności politycznej. PO zaś go wykorzystała, a potem bezlitośnie porzuciła – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”

Aktualizacja: 15.09.2010 08:38 Publikacja: 15.09.2010 01:20

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Dlaczego nagła dymisja ojca Macieja Zięby u wielu wywołała taki szok? Pewnie dlatego, że rzadko zdarza się, aby część polityków i dziennikarzy tak gwałtownie i tak niespodziewanie zwinęła parasol ochronny nad kimś tak znanym i popularnym.

Jeszcze niedawno, tuż po koncercie z okazji 30. rocznicy Sierpnia ,80 Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska z PO, a także komentatorzy trójmiejskich gazet unikali ostrych ocen show firmowanego przez szefa Europejskiego Centrum Solidarności. A już na pewno nie słychać było wezwań do dymisji o. Zięby. Najwyraźniej nie chciano zakłócać przekazu mówiącego, że największym obciachem obchodów Sierpnia był zjazd NSZZ „Solidarność”. Przedstawienie w stoczni z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego i marszałka Senatu Bogdana Borusewicza miało być jasnym elementem obchodów.

Dominikanin trzymał linię platformerskiej poprawności niemal do samego końca. Jeszcze 5 września w trakcie koncertu z okazji strajków z 1980 roku w Hucie Warszawa pod niebiosa wychwalał Henrykę Krzywonos, najświeższą idolkę antykaczystowskich salonów.

Ale już 11 września na łamach „Gazety Wyborczej” ogłoszono na zakonnika wyrok. Tytuł „Zrób to dla Gdańska, Macieju” – ironiczna trawestacja słów, którymi prezydent Gdańska Paweł Adamowicz w 2006 roku zachęcał o. Ziębę, by objął kierownictwo ECS – brzmiało jak polecenie niepozostawiające żadnego wyboru. Towarzyszyło temu ujawnianie kompromitujących tajemnic zakonnika. Nagle czytelnicy dowiedzieli się, że wychwalany dotąd dominikanin od lat walczy z chorobą alkoholową, że ma uchylać się od kuracji, że przed spotkaniem u marszałka Borusewicza tajemniczo zasłabł, że nie radzi sobie z zarządzaniem ECS i – wreszcie – że podwładni się go wstydzą. Do tego pikantne, okrutne szczegóły o maskowaniu przez ojca Ziębę odoru alkoholu dużą ilością wody kolońskiej.

Do listy oskarżeń „Gazeta” dodała zarzut prezydenta Gdańska, że przy ojcu Ziębie „regularnie pojawiał się poseł Paweł Kowal z PiS i pomagał w rekrutacji pracowników”. To zbrodnia tak oczywista, że autorzy tekstu nawet nie uznali za stosowne skomentować tej wypowiedzi Adamowicza.

[srodtytul]Cudowne lata[/srodtytul]

Gdzie szukać początków upadku znanego zakonnika? Dlaczego ojciec Zięba tak nagle utracił łaski polityków i dziennikarzy?

Gdy latem 2007 roku dominikanin został kompromisowym kandydatem na szefa ECS, najlepsze lata medialnej popularności miał już za sobą.

A przecież w latach 90. wydawał się kimś, kto zastąpi księdza Józefa Tischnera czy przyćmi księdza Adama Bonieckiego. Rosła sylwetka, niski głos, nienaganna logika i elegancja wypowiedzi doskonale pasowały do telewizji. Ale atutów było więcej: ładna solidarnościowa przeszłość, błyskotliwa kariera w zakonie dominikanów, licencjat, a następnie doktorat teologii, wreszcie szereg atrakcyjnych książek na koncie. Po pobycie na dwóch amerykańskich stypendiach w latach 1990 – 1991 Zięba wrócił do kraju jako apostoł idei Michaela Novaka czy Richarda Johna Neuhausa, którzy uważali, że katolicyzm należy pożenić z wolnym rynkiem. Wybór Zięby na prowincjała polskich dominikanów w 1998 r. był dowodem uznania w zakonie.

Wysokiej pozycji w zgromadzeniu towarzyszyła popularność medialna. Tomasz Lis, któremu ojciec Zięba udzielił opisywanego w kolorowych tygodnikach ślubu z Kingą Rusin, uznawał go za swojego przewodnika w sprawach wiary. W 2005 roku o. Zięba stał się patronem tygodnika „Ozon” – pośredniczył między inwestorem Januszem Palikotem a kolejnymi ekipami dziennikarskimi – wpierw Dariuszem Rosiakiem, a potem Grzegorzem Górnym i Tomaszem Terlikowskim.

Efektowna kariera kościelna i medialna została nagle zatrzymana. Stało się to w momencie ujawnienia współpracy z SB o. Konrada Hejmy, dominikanina z Rzymu. Ojciec Zięba uznał winę zakonnika. Niektórzy uważali, że zbyt łatwo.

Istotnie tryb ujawniania akt o. Hejmy przez prof. Leona Kieresa był dziwaczny. Dlaczego akurat ujawniono teczki tego duchownego? Czy ojciec Zięba miał wystarczająco dużo czasu, by wyrobić sobie zdanie o winie o. Hejmy czy przyjął opinię szefa IPN na wiarę? Sprawa zdumiewająco mocno podzieliła zakon. Sam pamiętam, jak napotkawszy w tym czasie jednego z dominikanów, znanego mi z bardzo uduchowionych artykułów, przeraziłem się jego agresywną tyradą przeciw ojcu Ziębie. Takie nastroje spowodowały przegraną ojca Zięby w kolejnych wyborach na prowincjała zakonu.

[srodtytul]Balansowanie na cienkiej linie[/srodtytul]

W tej sytuacji propozycja Pawła Adamowicza, by objął kierownictwo ECS, wydawać się mogła szansą na powrót do dawnej aktywności. Zięba jawił się jako kandydat kompromisowy, mogący uzyskać akceptację zarówno Kazimierza Ujazdowskiego, ówczesnego ministra kultury z PiS, szefa NSZZ „Solidarność” Janusza Śniadka, jak i prezydenta Gdańska z PO, marszałka województwa pomorskiego Jana Kozłowskiego czy wreszcie Bogdana Lisa, szefa Fundacji Centrum Solidarności i polityka lewicowej Partii Demokratycznej.

Ojciec Zięba przez półtora roku próbował zachowywać polityczną równowagę. Liczył się z wpływami i życzeniami platformersów i Lecha Wałęsy, ale nie tracił przy tym kontaktu z Pawłem Kowalem, współtwórcą Muzeum Powstania Warszawskiego.

Dominikanin powoli zaczął jednak zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo gdańska scena polityczna zdominowana jest przez Platformę i jak bardzo politycy tej partii potrafią być skuteczni w wymuszaniu posłuszeństwa.

Wciąż jeszcze chciał pełnić role duchownego i gwiazdy medialnej. Chętnie odwiedzał programy telewizyjne m.in. u Tomasza Lisa. Nie potrafił też trzymać się z dala od trójmiejskiej polityki. W 2008 roku, gdy pojawiła się sprawa śledztwa przeciw prezydentowi Sopotu Jackowi Karnowskiemu, ojciec Zięba wsparł lokalnego polityka.

Gdy powstał rząd Donalda Tuska, największy wpływ na ECS zyskała Platforma Obywatelska. Nie twierdzę, że o. Zięba nie starał się walczyć z naciskami na centrum. Rzecz w tym, że te spory przegrywał z powodu skuteczności ludzi premiera, determinacji Adamowicza i własnej słabości. Za każdy miesiąc szefowania ECS płacił coraz większą cenę.

[srodtytul]Równia pochyła[/srodtytul]

Gdy po wydaniu książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka „SB a Lech Wałęsa” doszło do wojny Donalda Tuska z Instytutem Pamięci Narodowej rządzonym przez Janusza Kurtykę, ojciec Zięba dołączył do chóru krytyków. Przed obchodami rocznicy 4 czerwca 2009 r. zrezygnował z udziału w uroczystościach organizowanych przez IPN. Tłumaczył, że udział instytutu może grozić upolitycznieniem obchodów. W licznych wypowiedziach gromił związkowców i podtrzymywał linię prezydenta Adamowicza, zgodnie z którą obchody pod stocznią uniemożliwia agresja robotników.

Gdy w styczniu tego roku powołano komitet koordynacyjny obchodów 30. rocznicy Sierpnia, na spotkanie w gdańskim ratuszu Adamowicz nie zaprosił IPN, choć ten miał już gotowy projekt obchodów. Prezydent Gdańska wyjaśnił zebranym, że na udział IPN nie zgodził się Lech Wałęsa z powodu wydania przez instytut książki Cenckiewicza i Gontarczyka.

Pytany przez dziennikarzy ojciec Zięba nie chciał tego oceniać: – Ja nie zapraszałem, więc trudno mi się wypowiadać. Faktem jest, że IPN wobec Lecha Wałęsy nie zachowywał się fair – mówił enigmatycznie.

Jednak mimo tak wyraźnego trzymania się przez dominikanina linii Platformy, rosło zniecierpliwienie jego sposobem zarządzani ECS. Zwłaszcza że było już po marginalizacji IPN i zwycięstwie Bronisława Komorowskiego w rywalizacji prezydenckiej. Skoro Platforma zdobyła wszystko, nie musiała się już liczyć z blednąca postacią zakonnika. Polityczna gilotyna wisiała już w powietrzu.

[srodtytul]Krokodyle łzy[/srodtytul]

Czy zatem przypominanie dziś, jak często ojciec Zięba ulegał platformerskiej poprawności politycznej, to kopanie leżącego? Niestety, trudno nie zauważyć, że Platforma ojca Ziębę wykorzystała, a potem bezlitośnie i nonszalancko porzuciła.

Nieszczęściem zakonnika było to, że objął funkcję wystawioną na polityczne wichry, nie mając siły znosić przeciążeń. Potraktował nową funkcję jako panaceum na życiowe załamanie, na rozczarowanie zakonem i wreszcie jako sposób na wyrwanie się z nałogu. Pechowo trafił na wyjątkowo burzliwy czas, ale przecież mógł się jeszcze wycofać z gry. Jednak ambicja i chęć powrotu do glorii z lat 90. kazały mu trwać w fotelu szefa centrum.

Gdy stało się jasne, że spisano go na straty, o. Zięba skarży się, iż „Polska to partyjniacki kraj”. Szkoda, że odkrył to dopiero, gdy Platforma postanowiła go w trybie nagłym odstawić na boczny tor. Trochę późne przebudzenie.

Dlaczego nagła dymisja ojca Macieja Zięby u wielu wywołała taki szok? Pewnie dlatego, że rzadko zdarza się, aby część polityków i dziennikarzy tak gwałtownie i tak niespodziewanie zwinęła parasol ochronny nad kimś tak znanym i popularnym.

Jeszcze niedawno, tuż po koncercie z okazji 30. rocznicy Sierpnia ,80 Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska z PO, a także komentatorzy trójmiejskich gazet unikali ostrych ocen show firmowanego przez szefa Europejskiego Centrum Solidarności. A już na pewno nie słychać było wezwań do dymisji o. Zięby. Najwyraźniej nie chciano zakłócać przekazu mówiącego, że największym obciachem obchodów Sierpnia był zjazd NSZZ „Solidarność”. Przedstawienie w stoczni z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego i marszałka Senatu Bogdana Borusewicza miało być jasnym elementem obchodów.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
felietony
Życzenia na dzień powszedni
Opinie polityczno - społeczne
Światowe Dni Młodzieży były plastrem na tęsknotę za Janem Pawłem II
Opinie polityczno - społeczne
Co nam mówi Wielkanoc 2025? Przyszłość bez wojen jest możliwa