Cesarz Napoleon, pytany o to, co jest potrzebne do prowadzenia wojny, odpowiadał: trzy rzeczy – pieniądze, pieniądze, pieniądze. Generał Carl von Clausewitz uświadomił czytelnikom swej książki „O wojnie”, że właśnie wojna jest jednym ze sposobów uprawiania polityki. Sądzę, że to, co dzieje się w Polsce od czasu naprzemiennych rządów PO i PiS, jest odwróconą interpretacją słów Clausewitza, a mianowicie – polityka jest jednym ze sposobów toczenia niekończącej się wojny.
Obie strony czują, że wyczerpane obecnym stylem uprawiania polityki społeczeństwo, coraz bardziej rozgląda się i zastanawia, co zrobić, by wyjść z tego klinczu. Coraz większą popularnością cieszą się pomysły i hasła zmiany konstytucji, a w szczególności ordynacji wyborczej – na większościową; oraz likwidacji finansowania partii politycznych z budżetu, zwiększenia roli referendum, a także dopuszczenia do współrządzenia organizacji samorządowych i innych.
Śmiało możemy dziś powiedzieć, że hasło przebudowy ustroju politycznego Polski, propozycje zastępujące wybory proporcjonalne – większościowymi, o ile znajdą się w programie danego ugrupowania startującego w jesiennych wyborach, napędzą mu głosów, a może nawet przyniosą sukces.
Dla myślącego przywódcy partyjnego, a dziś wodza partii (bo mamy przecież partie wodzowskie), jest oczywistym, że likwidacja finansowania partii z budżetu oraz ordynacja większościowa to na pewno znaczne ograniczenie jego władzy i pozycji w partii.
Nastąpi jednocześnie upodmiotowienie szeregowego posła – dotychczas bezwolnego automatu do głosowania – który uzyska szansę wybicia się na decyzyjność i znaczną samodzielność intelektualną. Myślący przywódca, by zrównoważyć powyżej opisany efekt osłabienia władzy w partii oraz zapobiec pojawieniu się poważnych konkurentów na scenie ogólnopolskiej, będzie potrzebował pieniędzy – dużych pieniędzy.