Co jest ważniejsze: wolność słowa czy wolność wyznawania religii? Zamach na francuskie czasopismo satyryczne „Charlie Hebdo" postawił sprawę na ostrzu noża. Do tego stopnia, że wypowiedział się sam papież. Problem nie jest nowy. Dylemat trwa od tysięcy lat. Czy jednak jest to dylemat faktyczny? Może w rzeczywistości stoimy przed zupełnie innym problemem?
Papież Franciszek zagroził, że jeśli ktoś będzie źle mówił o jego matce, „dostanie pięścią". Tak podały media. Co ważniejsze, te zaskakujące, bardzo ostre (jak na następcę św. Piotra) i przemawiające do wyobraźni słowa znalazły się w komentarzu Franciszka dotyczącym zamachu na redakcję francuskiego czasopisma satyrycznego, znanego z częstego sięgania w żartach po tematykę religijną. Były czytelną – chyba dla wszystkich – ilustracją jego stanowiska w kwestii wolności słowa. „W wolności słowa są ograniczenia, tak jak w przytoczonym przeze mnie przypadku mojej mamy" – powiedział, nie zostawiając wątpliwości.
W tej samej, skierowanej do dziennikarzy, wypowiedzi papież dwukrotnie stwierdził stanowczo, odnosząc się do żartów z czyjejś wiary i religii, że należy korzystać z wolności słowa, nie obrażając nikogo. Nie zawahał się nazwać wyśmiewania i obrażania religii prowokacją. „Nie można prowokować, nie można obrażać wiary innych" – mówił Franciszek i dodał, że jest granica wolności słowa w kwestiach religijnych. „Każda religia ma swoją godność. Nie mogę żartować z żadnej religii, która szanuje życie ludzkie i człowieka" – wyjaśnił.
Równocześnie papież wyznaczył nieprzekraczalne granice reakcji na obrażanie innych w sferze religijnej. „Nie można zabijać w imię Boga, to jest aberracja" – oświadczył zdecydowanie i zrobił wspólnocie Kościoła katolickiego krótki rachunek sumienia, przypominając m.in. noc św. Bartłomieja z sierpnia roku 1572 i wojny religijne.
Zapewne dla niejednego zwolennika hasła „Je suis Charlie" (notabene zastanawiająca jest wiadomość, że pomysłodawca sformułowania postanowił zastrzec prawa autorskie do niego) zaskoczeniem było stanowisko, jakie w kwestii wyśmiewania czyjejś wiary i religii zajął znany orędownik dialogu między religią a nauką, między religiami, a także dialogu z niewierzącymi, ubiegłoroczny laureat Nagrody Templetona, ks. Tomáš Halík. W dzienniku „Lidové Nowiny" napisał, że jego zdaniem nazwanie przez prezydenta Francji rysowników satyrycznego czasopisma bohaterami pokazuje, jak płaska i pusta jest polityczna kultura, którą reprezentuje François Hollande. Wartości promowane przez francuski tygodnik satyryczny nazwał cynizmem i dekadencją. Redakcję oskarżył o „nieodpowiedzialne dolewanie oliwy do ognia nienawiści pomiędzy ludźmi i kulturami". A publikowane w „Charlie Hebdo" karykatury porównał do najgorszych antysemickich publikacji znieważających Żydów.