Propaganda górą

Niebawem kobiecość może zostać uznana za groźny stereotyp – pisze prawniczka.

Publikacja: 04.02.2015 20:00

Joanna Banasiuk

Joanna Banasiuk

Foto: materiały prasowe

Nie ustają dyskusje wokół zasadności ratyfikowania Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (CAHVIO). Wydaje się, że nie powinno być dokumentu mniej kontrowersyjnego, paradoksalnie jednak, wywołał on w Polsce bezprecedensowy społeczny sprzeciw. Oczywiście można to tłumaczyć w sposób subtelny i wyrafinowany, jak czyni to Amnesty International prezentując mężczyznę, który przykładnie oddaje się domowym obowiązkom ścierając mopem krew z podłogi. Zwolennicy ratyfikacji tej umowy międzynarodowej odczuwają istotną skłonność ku podobnie wyrafinowanym intelektualnie sugestiom o powszechnym zamiłowaniu Polaków do przemocy względem kobiet.

W rzeczywistości, nic chyba w tej Konwencji nie znaczy tego, co wydawałoby się, że znaczyć powinno. Dokument ten ma ponoć chronić kobiety, ale dołączony do niej oficjalny raport wyjaśniający zachęca do ochrony homoseksualistów i transseksualistów. Płeć nie jest w Konwencji płcią, ale „rodzajem” (gender), dlatego jako kobietę będzie ona traktowała brodatego faceta, wystarczy tylko, że użyje on szminki i wciśnie się w sukienkę. Jeśli taka niestereotypowa „kobieta” przybędzie do nas spoza UE, dzięki Konwencji skorzysta w Polsce z azylu i świadczeń pomocy społecznej, ufundowanych przez polskich podatników.

Ekspertyzy mające dowodzić zgodności tego aktu z Konstytucją RP skwapliwie unikają analizowania go pod kątem najpoważniejszych spośród stawianych mu zarzutów. W ten sposób, badając niektóre artykuły Konwencji w świetle niektórych artykułów polskiej ustawy zasadniczej, stwierdzono, a media to ogłosiły, że wszystko jest w najlepszym porządku: żadnej sprzeczności, po prostu uszczegółowienie i potwierdzenie Konstytucji. Eksperci nie tłumaczą jednak uszczegółowieniem którego przepisu ustawy zasadniczej  miałoby być zobowiązanie państwa do wykorzeniania zwyczajów i tradycji opartych na stereotypowych, czyli kobiecych rolach (art. 12 Konwencji). W Konstytucji nie znajdziemy także przepisu zobowiązującego do indoktrynowania dzieci niestereotypowymi rolami „genderowymi” (art. 14 Konwencji). Ustawa zasadnicza nie usprawiedliwia też łamania tajemnicy zawodowej przez profesjonalistów, w tym adwokatów i radców prawnych, jak zobowiązuje do tego Konwencja (art. 28). Gdy się nieco dokładniej przyjrzeć, to okazuje się, że owa zachwalana zgodność z Konstytucją występuje głównie w odniesieniu do tytułu dokumentu Rady Europy. Jeśli jednak pójść tym tokiem rozumowania, to należałoby uznać, że sprawiedliwości było najwięcej w Związku Radzieckim, w którym wszak zadekretowano zniesienie wszelkiego ucisku

Dysonansu pomiędzy rozwiązaniami konwencyjnymi a polską ustawą zasadniczą nie da się jednak łatwo zagadać, próbuje się zatem nie dostrzegać problemu, odpowiednio dobierając te artykuły Konwencji i te artykuły Konstytucji, które pozwolą sformułować oczekiwane konkluzje. Przy okazji, osoby mające wątpliwości co do konstytucyjności rozwiązań konwencyjnych naznaczeni zostaną stygmatem wielbicieli przemocy, a wszystko na mocy ekspertyzy Biura Analiz Sejmowych. W ekspertyzie tej zapewnia się nas, że poddawanie w wątpliwość zgodności dokumentu Rady Europy z ustawą zasadniczą oznaczałoby sugerowanie, że ta ostatnia pozwala na „legalizację stosowania przemocy”. Po tak przenikliwej uwadze wiadomo przynajmniej, że zamiast badać konstytucyjność Konwencji troskano się bardziej o zgodność z Konwencją naszej Konstytucji. W innej ekspertyzie na podstawie nieoficjalnego tłumaczenia na język polski uznano, jakoby w dokumencie Rady Europy tylko raz pojawiał się termin „gender”, a zatem twierdzenia o ideologicznym charakterze Konwencji uznano za nieuzasadnione. Gdyby jednak zerknięto w któryś z języków oryginalnych Konwencji, to tego typu tez zapewne by nie było. Można byłoby wówczas zanalizować ją niesłusznie, a kto lubi głosić poglądy niesłuszne?

Środowiska dążące do zgotowania nam w Polsce drugiej Szwecji z jej ponad dwukrotnie wyższym poziomem przemocy wobec kobiet i dwukrotnie niższym poziomem jej zgłaszania na policję wolą posługiwać się emocjonalnym cepem spotów propagandowych niż podjąć merytoryczną dyskusję. Trudno się zresztą temu dziwić. Po cóż bowiem realnie walczyć ze zjawiskiem, dzięki któremu można zdobywać granty i politycznie forsować radykalną inżynierię społeczną. Wystarczy zbudować narrację o krótkich nogach, w świetle której ochrona naszej prywatności i życia rodzinnego służyć ma za azyl seksistowskim sadystom, by urzędnicy mogli dowolnie gmerać ludziom w ich prywatnym życiu. Wystarczy wychowanie nazwać presją, a normalność stereotypem, by propagandowo legitymizować inwazję państwa w sfery, które szanował nawet peerelowski aparatczyk.

Dane statystyczne zamiast opisowi zjawisk społecznych służą zwolennikom Konwencji do uprawiania mało wyrafinowanej propagandy. Podnosi się zatem krzyk, jakoby badania wskazywały, że w Polsce 96 proc. ofiar przemocy to kobiety, jednak przemilcza się fakt, że dane te pochodzą z ankiet przeprowadzonych wśród osób zamieszkujących m.in. w domach dla matek z małoletnimi dziećmi i kobiet w ciąży, więc niby dlaczego miałyby one mówić o mężczyznach. I co z tego, że autorzy raportu uczulają, że nie prowadzili ich na grupie reprezentatywnej, skoro tego jakże nieistotnego niuansu nie znajdziemy w depeszy PAP-owskiej?

Nie chodzi jednak przecież o informowanie, ale o oddziaływanie, choćby przez słusznie skonstruowane pytanie. Jeśli bowiem zapytamy nawet reprezentatywną grupę respondentów, czy podoba im się konwencja „antyprzemocowa”, to trudno by 89 proc. nie odpowiedziało twierdząco. Jeśliby jednak zapytać te same osoby, czy chcą by ich dzieci przymusowo uczyły się o niestereotypowych rolach „genderowych”, wówczas nie trzeba prorockich zdolności, by przewidzieć, że odpowiedź będzie radykalnie odmienna. Różnica polega na tym, że drugie pytanie jednocześnie informuje o treści art. 14 Konwencji, a nie jedynie o jej tytułowym sloganie promocyjnym.

Cóż jednak z tego, że prokonwencyjna narracja przy bliższym oglądzie w każdym punkcie się sypie, skoro politycy postanowili obywateli uszczęśliwić? I bynajmniej nikt nie będzie wprowadzał żadnej dyscypliny partyjnej podczas głosowania. Wystarczy świadomość, ze listy wyborcze dopiero będą układane i nie każdy musi się na nich znaleźć. I tylko szkoda kobiet, które się dowiedzą, że ich kobiecość to po prostu stereotyp, stereotypy zaś trzeba wykorzeniać. Owszem, to wykorzenianie będzie się wiązało ze stosowaniem przez państwo przemocy, jednak będzie ona politycznie poprawna bowiem zgodnie z art. 6 Konwencji uwzględniać będzie perspektywę „gender”.

Autorka jest wiceprezesem Instytutu Ordo Iuris, redaktorem naukowym jego raportu na temat Konwencji CAHVIO

Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Polska musi być silniejsza. Bez względu na to, kto wygra w USA
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Opinie polityczno - społeczne
Greenpeace: Czy Ameryka zmieni się w stację paliw?
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Rynek woli Donalda Trumpa. Demokratyczne elity Kamalę Harris
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Elon Musk poparł Donalda Trumpa, bo jego syn padł ofiarą „lewackiej ideologii”
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
analizy
Jędrzej Bielecki: Donald Trump czy Kamala Harris? Cywilizacyjny wybór Ameryki