Rząd przygotował projekt ustawy o in vitro. Do tej pory bowiem prawo nic nie mówi, kto może korzystać z zabiegu zapłodnienia pozaustrojowego i jakie kryteria medyczne powinny być przestrzegane podczas jego wykonywania. Tymczasem od lat istnieją kliniki państwowe i prywatne oferujące usługi prokreacji wspomaganej. Jest też fundusz Ministerstwa Zdrowia przeznaczony na pomoc bezpłodnym parom.
Pomijany problem
Jesteśmy jednym z nielicznych krajów Unii Europejskiej, który tę ważną kwestię do tej pory pomijał. Dlaczego? Chyba dlatego, że praktyka zapłodnienia pozaustrojowego dla wielu społeczeństw jest wysoce kontrowersyjna i mimo legalizacji w wielu krajach wciąż budzi zastrzeżenia moralne, medyczne i psychologiczne. Kolejne polskie rządy nie podejmowały się regulacji tej drażliwej społecznie kwestii, wiedząc, że ostatecznie będą musiały szukać politycznego kompromisu i że narażą się na krytykę z jednej strony środowisk liberalnych, a z drugiej Kościoła i że w ten sposób stracą poparcie części wyborców.
Jak się wydaje, rząd Platformy Obywatelskiej znalazł dobry moment na zaproponowanie projektu ustawy regulującej kwestie bioetyczne. Dopuszcza on w prokreacji wspomaganej tworzenie zarodków nadliczbowych i ich ewentualne likwidowanie, określa też, jakie pary będą mogły z niej korzystać. Nie będą to jedynie małżeństwa, ale i związki konkubenckie.
Pytanie, czy chodzi tu również o związki homoseksualne? Czy projekt zakłada dawstwo embrionów i matki surogatki? Jak godzi z jednej strony anonimowość dawców gamet z prawem dzieci do poznania biologicznych rodziców? Pytań jest wiele.
Już teraz można powiedzieć, że w porównaniu z regulacjami innych państw jest to projekt mocno liberalny, a co więcej, odstaje od przekonań ogromnej części społeczeństwa. Dla przykładu w Niemczech nie można zamrażać zarodków. Szkoda, że projekt ten powstaje w zaciszu ministerialnych gabinetów, jakby po kryjomu, tym bardziej że nie dotyczy zwykłych problemów politycznych i ekonomicznych, lecz fundamentalnych kwestii etycznych, społecznych i religijnych świadomych własnych przekonań obywateli.
Projekt wkracza w bardzo ważne obszary życia i moralności, może zmieniać lub podtrzymywać dotychczasowe uniwersalne wartości polskiego społeczeństwa. Czy w związku z tym rząd przeprowadził jakiekolwiek konsultacje społeczne w tym względzie? Czy konsultował to z Kościołami i związkami wyznaniowymi? W jaki sposób my, obywatele, w większości katolicy, będziemy mieli wpływ na kształt ustawy? Dlaczego przygotowanie tego projektu poprzedziła poważna debata publiczna? Czy program rządu przewiduje jakąkolwiek dyskusję ogólnospołeczną? Czy zwykły obywatel wie, czego dotyczy ta ustawa, czy jest świadom moralnych aspektów tej metody?
Rządowy skręt w lewo