Nie ma wątpliwości, gdzie są granice obecnego państwa polskiego, czyli jaki jest jego kształt geograficzny (jakże prosty i solidny w zestawieniu z II RP!), ile ma ludności, jakie ma góry, lasy i wody. Ten twór, ten przedmiot istnieje już bez zmian od 70 lat – długo, jak na historię Polaków, bardzo długo, jak na historię ich państwa.
Kiedy jednak zastanowimy się nad wyobrażeniami Polaków o ich ojczyźnie, nad skojarzeniami, które nazwa „Polska" budzi, nad tradycjami, do których się codziennie odwołujemy – okaże się, że, według potocznego wyrażenia, „coś jest nie tak".
Spójrzmy na tradycję zawartą w literaturze. Akcja „Pana Tadeusza" rozgrywa się za granicami dzisiejszej Polski. Tak samo akcja „Beniowskiego". Tak samo „Nad Niemnem" czy Trylogii. Cóż, Mickiewicz urodził się za granicą (i nigdy nie był ani w Krakowie, ani w Warszawie), Słowacki na dzisiejszej Ukrainie, Orzeszkowa na dzisiejszej Białorusi. Białorusinem z urodzenia był Moniuszko; Litwinem – Piłsudski. Nawet arcypolski Aleksander Fredro spoczywa w rodzinnych Rudkach – koło Lwowa, za granicą.
Tadeusz Kościuszko urodził się na Białorusi, w Mereczowszczyźnie – dziś wsi wyludnionej, podobnie jak niedaleka Ubiel, gdzie się urodził Moniuszko. Żaden szlak wycieczek historycznych, polskich czy białoruskich nie przechodzi przez te miejscowości. Ani przez Powiewiórki, gdzie w drewnianym kościółku można obejrzeć cynową misę chrzcielną użytą do polania niemowlaka Józefa Klemensa Piłsudskiego, w 1918 r. naczelnika państwa polskiego odrodzonego po 123 latach niewoli.
Piętnastowieczna gotycka katedra w Kamieńcu Podolskim zachowała się w niezłym stanie, mimo wszystkich burz dziejowych, które nad nią przeszły. Tylko na drewnianych konfesjonałach w nawie głównej widać ślady toporów, którymi odrąbywali je komsomolcy jakieś (bagatela!) 70 lat temu. Po prawej stronie budynku stoi siedemnastowieczny minaret; jedyny minaret na świecie towarzyszący katolickiej katedrze. Półksiężyc na jego szczycie leży sobie na boku; w jego łuku stoi figura Najświętszej Marii Panny. Jedyny to na świecie minaret z Matką Boską na szczycie.
Z wysokiego brzegu rzeki Maria Panna patrzy sobie na leżący w dole, po drugiej stronie Smotrycza, średniowieczny zamek kamieniecki. Widok zasługuje na cztery gwiazdki w Michelinie. I jest to, nie uwłaczając suwerenności rządu Ukrainy w Kijowie, widok esencjonalnie polski, nie ukraiński. Tak samo jak po polsku wygląda kamieniecki ratusz, wzorowany na zamojskim. Stoi wśród zrujnowanych resztek starego miasta, które wyburzono w latach 60. XX wieku, bo wyglądało zbyt po polsku.
Przykłady można mnożyć. Wniosek z nich płynie jednoznaczny: Polska wyobrażona leży w innym miejscu niż Polska oficjalna i urzędowa.