Rz: Na świecie widać narastającą niechęć do globalizacji. Za jej przejawy można uważać brexit, protekcjonizm Donalda Trumpa, ale też antyunijne nastroje w części krajów Europy. Z czego to wynika? Globalizacja zaszła za daleko?
Nie wydaje mi się, że globalizacja zaszła za daleko. Raczej mamy zbyt mało informacji na temat korzyści, które nam przynosi. Jest kilka trendów i zjawisk, które nakładają się na siebie i powodują, że wiele osób czuje się niepewnie. Oprócz globalizacji to cyfryzacja, masowe migracje i pewne konsekwencje kryzysu finansowego, z którymi wciąż się nie uporaliśmy. W tej mieszance globalizacja odgrywa chyba najbardziej pożyteczną rolę dla statystycznego pracownika, dla jego bezpieczeństwa finansowego. Ale politycy i ludzie mediów nie potrafią tego opinii publicznej wytłumaczyć. Niektórzy sami chyba nie rozumieją, że dzisiaj nie ma już produktów amerykańskich, chińskich czy niemieckich. Wszystko powstaje w ramach globalnych łańcuchów dostaw. Jeśli chcemy z tych wszystkich produktów korzystać, nie możemy zwracać się przeciwko globalizacji.