W systemie kapitalistycznym żyjemy w cyklach koniunkturalnych. Także państwo przeżywają fazy kryzysu, depresji, ożywienia i rozkwitu.
Kiedyś prawidłowości te nie były łatwe do zaobserwowania ze względu na krzywą perspektywę, wynikającą z odnoszenia się tylko do doświadczeń kilku pokoleń wstecz. Wszystkie nasze obserwacje i wnioski pochodziły z mikroperspektywy. Punkt widzenia z perspektywy makro po raz pierwszy został zaprezentowany przez włoskiego filozofa Giambattista Vico w jego książce „Nauka nowa” (1725), opisującej cykle, według których nacje rozkwitają i upadają.
Z przedstawionej teorii wynikają dwie wiadomości: dobra i zła. Za złą możemy uznać to, że jesteśmy zakładnikami z góry określonych mechanizmów społecznych, ekonomicznych i politycznych. Dobra jest taka że, jesteśmy szczęśliwcami przeżywającymi rewolucję XXI wieku niemalże w każdej sferze. Umożliwia to nam wyciągnięcie wniosków z doświadczeń przodków.
Historycznie się złożyło, że społeczeństwo potrzebuje elit, utożsamia je z wysoką kulturą polityczną i poprawnym zachowaniem. Niestety rzeczywiste oblicze polityki jest zwykle dalekie od tego wzorca. Ryba psuje się od głowy. Okres prosperity kraju kończy się wraz z początkiem degradacji elit politycznych. Ma to miejsce, kiedy aparat rządzący, który został wybrany w celu obrony interesów swoich obywateli, zaczyna mieć obsesję na punkcie pieniędzy i władzy, zapominając o swoim pierwotnym przeznaczeniu.
Na przestrzeni lat obserwowaliśmy osoby o różnych intencjach, celach i strategii zarządzania. Były osoby, którym udało się nie zawieść zaufania wyborców. Ale również takie, które na zawsze sprzęgły władzę z biznesem, co zapoczątkowało erę układów politycznych.