Decyzja o wsparciu przez waszą spółkę środowiska LGBT wywołała dużo emocji, z kolei wcześniej przełożyliście imprezę Night City Wire z uwagi na zamieszki w Stanach Zjednoczonych (spowodowane śmiercią czarnoskórego George'a Floyda z rąk amerykańskiej policji). Dlaczego CD Projekt zabiera głos w takich sprawach?
Adam Kiciński: Bo to są sprawy ważne. CD Projekt jest miejscem, do którego ludzie przychodzą nie tylko po to, żeby zarobić na życie. Od zawsze nasz biznes był ściśle związany z konkretnym systemem wartości. Gdy firma jest mała, jej działania najczęściej odzwierciedlają przekonania osób, które są jej właścicielami. Gdy jest duża, te przekonania zamieniają się w fundament, na którym zbudowany jest duch zespołu i etos pracy.
Założyciele CD Projektu, Marcin Iwiński i mój brat Michał, szanowali to, że mają różne osobowości i koncentrowali się na tym, co ich łączy – pasji do gier. Dziś, po 26 latach, kiedy jesteśmy nieporównywalnie więksi, jeszcze dobitniej uświadamiamy sobie, jak ważne są dla nas szacunek, tolerancja i bycie po prostu fair. U nas w firmie są wszyscy: od lewa do prawa, gospodarczo i światopoglądowo, przedstawiciele kilkudziesięciu narodów, wielu grup etnicznych, wiele osób LGBT. Jesteśmy dumni z naszej różnorodności, ale zdajemy sobie sprawę, że do dobrego działania organizacji niezbędne jest aktywne dbanie o wzajemny szacunek i tolerancję.
Jaki był odzew waszych graczy i inwestorów na te wydarzenia?
Adam Kiciński: Odzew był taki, jak wygląda dyskurs społeczny na ten temat: są ludzie za, są ludzie przeciw. W skali globu, zdecydowana większość zareagowała pozytywnie. Ja osobiście wierzę, że oprócz słuchania innych, trzeba jeszcze słuchać siebie.