Mimo pandemii rynek nieruchomości logistyczno-przemysłowych jest rozpędzony, na popyt najemcówni inwestorów nie można narzekać. Wzrost napędzany jest rozwojem handlu w sieci, który przyspieszył z powodu pandemii – na jak długo wystarczy tego paliwa?
W moim przekonaniu e-commerce tak długo będzie napędzał rynek magazynowy, jak długo będzie rósł w Polsce rynek zakupów online. Prognozy pokazują, że w najbliższych latach roczna dynamika e-handlu przekroczy 20 proc., zatem wszystko wskazuje na to, że dobra passa e-commerce będzie się utrzymywać, co przełoży się na kolejne projekty deweloperskie dla tej branży. W tym zakresie dominują magazyny typu big box, gdzie na ogromnych przestrzeniach można nie tylko skompletować towary, ale również przyjąć zwroty. Tak dzieje się na przykład w magazynie na potrzeby e-commerce dla LPP w naszym parku logistycznym w Strykowie czy też w obiekcie zrealizowanym w tym roku w podwarszawskim Nadarzynie dla firmy Omnipack.
Co więcej, wraz z rozwojem e-handlu i zmianą oczekiwań konsumentów zwiększa się m.in. nacisk na logistykę „ostatniej mili", a co za tym idzie – również zwiększa się zapotrzebowanie na magazyny miejskie. W tym kierunku rozwijamy w ostatnim czasie również nasz portfel.
Magazyny to jednak również hale służące produkcji przemysłowej. Jak radzi sobie ta grupa najemców i jakie widzi tu pani perspektywy?
Na początkowym etapie pandemii, kiedy mieliśmy do czynienia z pełnym lockdownem, część z naszych klientów reprezentujących branżę produkcyjną, tymczasowo wstrzymała lub ograniczyła pracę. Ta sytuacja nie trwała jednak długo i nie przełożyła się w znaczący sposób na ich funkcjonowanie na terenie obiektów magazynowych oraz na warunki najmu.