Lekarstwo może być gorsze od choroby

Gwarantowanie przez rząd depozytów może ograniczyć rywalizację między bankami i skłonić je do mniejszej troski o pieniądze klientów

Publikacja: 09.10.2008 00:51

Ruszyła lawina ustanawiania gwarancji rządowych dla depozytów bankowych. Zaczęła Irlandia. W jej ślady natychmiast poszły rządy Austrii, Niemiec, Danii, Portugalii oraz Grecji. Tylko Zjednoczone Królestwo zadowoliło się skromnym podwyższeniem gwarancji do 50 tys. funtów.

Takie postępowanie rządów innych państw nasuwa pytanie, czy Polska powinna postąpić podobnie. W naszym kraju Bankowy Fundusz Gwarancyjny w razie potrzeby wypłaca cały wkład do równowartości 1 tys. euro oraz 90 proc. kwoty powyżej 1 tys. euro, ale tylko do równowartości 22,5 tys. euro.

Moim zdaniem Polska nie powinna dawać gwarancji rządowych. I to z tych samych powodów, dla których góral godził się przed laty oddać partii: krowę, świnię, ale nie owce (owcę bowiem miał).

Jak nietrudno sprawdzić, w wymienionych wyżej krajach wartość depozytów przewyższa – na ogół znacznie – wartość rocznych przychodów budżetowych. Zatem w razie totalnego krachu, gdyby wszyscy deponenci chcieli wycofać swoje pieniądze, gwarancja rządowa byłaby niewykonalna. (Zresztą byłoby tak i wtedy, gdyby zmieniając prawo, rządy sięgnęły po „pieniądze banku centralnego”, czyli uruchomiły maszynkę do drukowania banknotów; w takim przypadku klienci banków otrzymywaliby nie pieniądz, lecz papier).

W Polsce jest inaczej. U nas wartość depozytów jest o kilka miliardów mniejsza od dochodów budżetu. Zatem głodząc na śmierć pracowników budżetówki, rozwiązując armię i policję oraz zmniejszając wydatki IPN, można by z gwarancji się wywiązać.

To – wyjaśniam na wszelki wypadek, gdyby ktoś nie zauważył – było do śmiechu. A teraz na poważnie. Oczywiście żaden z szefów rządów gwarantujących stuprocentowy zwrot depozytów nie zakłada, by doszło do takiej paniki, że wszyscy zechcą odebrać swoje pieniądze. Rządy boją się jednak paniki mniejszej, przy której rezerwy bankowe okazałyby się niewystarczające, i chcą poprzez udzielenie gwarancji jej zapobiec. Tyle tylko, że owe doraźne rozwiązanie pozostanie prawdopodobnie na długo i w zasadniczy sposób zmieni zasady funkcjonowania banków. Ograniczy ich rywalizację i skłoni do mniejszej troski o pieniądze klientów. A zatem lekarstwo to – podobnie jak kilka innych obecnie dawkowanych – w dłuższym okresie może okazać się gorsze od choroby.

Ruszyła lawina ustanawiania gwarancji rządowych dla depozytów bankowych. Zaczęła Irlandia. W jej ślady natychmiast poszły rządy Austrii, Niemiec, Danii, Portugalii oraz Grecji. Tylko Zjednoczone Królestwo zadowoliło się skromnym podwyższeniem gwarancji do 50 tys. funtów.

Takie postępowanie rządów innych państw nasuwa pytanie, czy Polska powinna postąpić podobnie. W naszym kraju Bankowy Fundusz Gwarancyjny w razie potrzeby wypłaca cały wkład do równowartości 1 tys. euro oraz 90 proc. kwoty powyżej 1 tys. euro, ale tylko do równowartości 22,5 tys. euro.

Opinie Ekonomiczne
Łukasz Bernatowicz, Marek Kowalski: Reforma bez dialogu...
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Donald Trump morduje cłami Forda, GM i Chryslera
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Inne Niemcy
Opinie Ekonomiczne
Szymon Ruman: Dobra cyfrowa dekada
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Tusku, musisz deregulować
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście