– Widzę potrzebę całkowitej przebudowy naszej motoryzacji. Podobnie jak to było z alternatywnymi źródłami energii. Musimy produkować pojazdy przyszłości: elektryczne, z silnikami hybrydowymi, a nie zostawiać tego Japończykom – oświadczył szef SolarWorld Frank Asbeck. – Opel musi być uwolniony od wszelkich ograniczeń związanych z General Motors w projektowaniu samochodów przyszłości – dodał.
Kim jest człowiek, który nagle znalazł się na czołówkach światowej prasy? Na bujną czuprynę nie żałuje żelu, korpulentną sylwetkę ukrywa pod kurtkami myśliwskimi z guzikami z rogów jelenia, jeździ czarnym maserati. Na pierwszy rzut oka ten milioner (a może miliarder?) przekonuje do siebie bardziej ekscentryzmem niż elegancją. Właśnie dlatego niemieckie media tak go lubią. Nazywają go różnie – słonecznym miliarderem, bratem Słońca, pupilkiem giełdy. A wszystko to wiąże się z firmą, jaką założył w 1998 r. w Bonn, a w następnym roku wprowadził na giełdę. SolarWorld jest dziś jednym z trzech największych producentów paneli słonecznych i urządzeń prądotwórczych wykorzystujących energię Słońca i wiatru.
Frank Asbeck urodził się w 1959 r. w Hagen w Westfalii. Po maturze zaczął studia agronomiczne w Bonn (podczas studiów był jednym założycieli Partii Zielonych w landzie). Po ukończeniu nauki w 1982 r. wyruszył w sześcioletnią podróż motocyklem przez Afrykę. Wtedy wpadł na pomysł rozpoczęcia eksportu z Niemiec części zamiennych do maszyn i pojazdów. Działalność eksportową rozpoczął po powrocie do kraju, od połowy lat 90. sprzedaje też panele słoneczne.
Firma rozwija się w oszałamiającym tempie. W ostatnich pięciu latach zapewniła akcjonariuszom zwrot z kapitału przekraczający 10 tys. proc. To najlepszy wynik firmy europejskiej z kapitałem rodzinnym. Rodzina Asbecka ma w niej 25 proc., w końcu kwietnia spółka była warta miliard euro.
Jej prezes okazał się śmiałym i ambitnym biznesmenem. W 2000 r. odkupił do Bayera zakład produkcji paneli słonecznych we Freiburgu, dwa lata wcześniej przejął pokrewny dział od Shella. Uważa, że rodzinny udział kontrolny dał mu swobodę działania i pozwolił dokonać takich fuzji. – W firmach należących do rodziny decyzje zapadają szybciej, a szybka decyzja może dać firmie znacznie większe pieniądze. Zarządy zbyt dużo czasu tracą na dyskusje – uważa.